Dzisiaj pożegnałam swojego aniołka :/
Napiszecie jak to pożegnałaś, przecież sama chciałaś zabić to dziecko, ale czy to oznacza, że nie cierpię?
Głeboko wierzę w to, że teraz szybko znajdzie nowy brzuszek i nową mamusie, która na niego czeka i pokocha z całego serca. Która da wszystko to czego ja dać nie mogłam i to co odebrałam.
Do wszystkich tych mam, które mnie źle ocenią, bo są katoliczkami mam tylko jedno pytanie:
Dlaczego kościół katolicki mówi o aborcji w kontekście dziecka, nie ważne czy to był 3 czy 30tc, a jeżeli dochodzi do poronienia przed 20tc jest to tylko płód nie zasługujący nawet na pogrzeb?