skadś to znam jak nie jedno to drugie... itd
Oto kilka prostych zasad dzięki, którym nocny wypoczynek trudno nazwać wypoczynkiem :/ Najgożej jest oczywiście jeżeli w ciągu dnia nie ma nawet chwili dla siebie i oczywiście kiedy posiadamy dziecię 0-24 miesiące, ale ten okres mam już na szczęście za sobą :D Nie oznacza to, że jest łatwiej, nie, nie, jest inaczej.
Mąż pojechał do pracy, dwa tygodnie łóżko na własność, można by powiedzieć raj na ziemi, 180x200 cm tylko moje:D A jednak nic z tego, dzieci mają własny plan, wiec po kolei :
1. Zjeść późną kolację tj około 20:00. Ponieważ pilnuję zasad posiłków trzeba sobie zorganizować czas przez 2 godzinki po zjedzeniu, wiadomo że czasami z 2 godzin robią się 3 lub 4 :D
2. 23:00-0:00 położyc się do łóżka, bo najwyższa pora. W między czasie wstać do córy żeby ją uspokoić, bo boi się ciemności, bo śniły się wilki, bo mama nie leży obok...
3. Kiedy już w najlepsze przysypiasz, włącza się opcja pobudki u dzieci :/ Najpierw zjawia się córa z całym wyposażeniem czyt. kołdra+poduszka, zanim zdąży się ułożyć przybywa również najmłodszy syn już bez wyposażenia, bo on woli korzystac z maminego :P
4. Wszyscy się ułożyli, więc można by spać w najlepsz jednak nic z tego. Co chwila na sobie mam czyjeś ręce, nogi, głowę, mamo przykryj, mamo przytul, mamo przesuń się - to jest najlepsze, zwłaszcza jak jesteś po środku, a jedno i drugi już leży na tobie...
Do tego wszystkiego ten upał i durne czuwanie czy juz czas wstać, a i tak się okazuje, że budzik był zbyt cicho i wstaliśmy 20min za późno :P
Niby do 14:30 trochę spokoju, jedno w żłobku, drugie w przedszkolu, ale jak człowiek się nie wyśpi to chodzi taki posrany i nie wie co ze sobą zrobić - położyć się, posprzątać, iść na zakupy...