w to że mam dziecko, źe ten mały chłopczyk który koło mnie leży to mój synek,
że "wyciągneli" mi go z brzucha.
Patrząc na jego rączki, nosek, ustka itd. nie mogę pojąć że "to wszystko" rozwineło się tuż
pod moim sercem.
Mimo że mineło już ponad 2 miesiące od jego narodzin wciąż trudno mi w to uwierzyć.
Oglądając TV kiedy się tak zapartrze na jakiś film i nagle patrze że obok mnie jest jakiś
mały szkrab i jest to moje dzieciątko.
I chwilami jest mi tak dziwnie bo przecież tyle czasu 21 lal byłam tylko ja,
a teraz to co ze mną się dzieje ma małe znaczenie, liczy się tylko
ON.
To że dałam życie. Ja.. ja ta osoba o której często myślałam że jest bezużyteczna,
nie potrzebna nikomu
i że mogłabym nie zyć... bo po co.
A teraz wiem że moje życie ma sens, bo dzięki mnie, mojemu chłopakowi i Bogu
żyje kolejny człowiek.
Jeśli chodzi o Nas...
Mały ma lekką anemie i podaje mu syropek z żelazem.
Waży ponad 5 kg
Także rośnie jak na drożdżach.