Takk w monitor na pewno zainwestuje. Dziękuje dziewczyny trochę podniosłyście mnie na duchu, bo przyznam szczerze że od paru dni dostaje świra i nie mogę normalne żyć przez to wszystko. nie śpie, nie jem tylko myśle o tym czy dam sobie z tym wszystkim sama rade. Dziękuje
za 8 tygodni termin, a ja chyba nie jestem jeszcze gotowa. Nie wiem jak zająć się takim małym człowieczkiem, czy będę w stanie mu pomóc jak będzie płakać, czy nie zrobie mu krzywdy? Jestem tutaj praktycznie sama, nie będzie miał mi kto pomóc, bo mama w Polsce.
Co jeśli nie dam rady? Przecież ja tak naprawdę sama jeszcze jestem dzieckiem.
Kocham tego małego łobuza nad życie, ale boje się że nie będę potrafiła się nim zająć, że nie będę umiała :( Kiedy mówie o tym mojemu M. to on mówi że damy rade, ale skąd on może wiedzieć? poza tym pracuje na nocną zmianę więc i tak nie będzie mógł mi za wiele pomóc, bo przecież też musi się wyspać żeby mieć siły w pracy...
Tak bardzo bym chciała żeby była ze mną moja mama...
Komentarze
Wyświetlono: 11 - 19 z 19.
nie boj zaby niunka, nikt lepiej od ciebie nie bedzie umial sie zajac dzieckiem, moja rada to zachowaj spokoj w najbardziej trudnych sytuacjach, nie pozwol sobie wpasc w panike, wsluchaj sie w siebie a instynkt macierzynski zrobi swoje, zobaczysz tylko urodzisz i sama bedziesz czula co masz robic
Witaj,miałam podobne obawy co ty.A na prawdę miałam się czym przyjmować,ponieważ prowadziłam rodzinną firmę i w okresie gdy,akurat byłam w ciąży spadły na mnie straszne problemy.Nie będe się akurat w tej kwesti rozpisywać,ale uwierz że było mi strasznie ciężko.Urodziłam swoją malutką w wieku 20 lat.Podczas ciąży w 7 msc.trafiłam do szpitala z podejrzeniem wady serca malutkiej,przeleżałam cały miesiąc w szpitalu,a na koniec nie chcieli przyjąć mnie do szpitala gdy odeszły mi wody,2 tygodnie przechodziłam jeszcze,aż w końcu po daniu w łape przyjeli dopiero do szpitala.Najgorsze było to,że nawet nie miałam co do zaoferowaniu swojej córeczce.Na szczęście rodzina bardzo mi pomogła i skompletowali całą wyprawkę,sama po tym wszystkim nie byłam w stanie.Byłam załąmana problemami.Na domiar wszystkiego mój M.pracuje od 11 do 23,także cały czas jestem sama w domu z malutką.Po porodzie byłam strasznie załamana bo zostałam sama po porodzie,a nikt nie nauczył mnie "obsługi"maleństwa.Na szczęścei,co mnie bardzo zdzwiło,a nigdy nie miałam nawet malutkiego dziecka w rękachporadziłam sobie ze wszystkim.Początki były ciężkie,ale gdy zobaczyłam to moje maleństwo na świecie to przestałam się przejmować wszystkim i myśle tylko o niej i dałam rade.Po porodzie całe 3 noce nie spałam a to aż dziwne,bo jestem strasznym śpiochem.Zobaczysz Kochana dasz rade.Jak ja dałam to na prawde wszyscy dadzą rade.Gdy już się zobaczy swoje największe szczęście to wszystko samo przychodzi,nic nie trzeba umieć.Nik jak mama nie wie lepiej jak się zająć swoim dzieciątkiem.
bałam się tak jak Ty, a jesem w tym samy wieku i wszystko stało się po urozeniu małej jakies takie oczywiste. Szybko się wszystkiego nauczyłam i było o wiwle łatwiej niz myślałam. Juz w szpitalu nauczysz się podstawwych rzeczy jak karmienie i przewijanie. Nie bój się prosic o pomoc : personelu czy kolezanek z sali. Napewno ktoś chetnie Ci pokaze co i jak. Zobaczysz, nie bedzie tak zle. To sie po prostu czuje. Pierwsze dni i tygodnie faktycznie sa ciezkie, ale z dnia na dzien sama zobaczysz, ze wszystko wejdzie Ci w krew. Wbrew pozorom maluszki, to nie sa wcale bardzo kruche istoty. Krzywdy mu nie zrobisz po prostu go przenoszac, przebierajac czy karmiac. Wszystko rob powoli i pewnie. Ja pierwsze 3 dni nei nosilam Małej pionow, bo nie umiałam i sie bałam, ale z czasem wszystko przyszło. A w domu, to juz w ogóle było przyjemniej. Dajcie sobie czas ;) nauczycie się siebie nawzajem. A co do nocy- obudzisz się na pewno, instynkt jest tak silny. Mnie budził kazdy mały ruch raczką. Na prawdę ;P nie ma sie co bac. W razie czego moze maluch spac poczatkowo z Tobą ;)
Przy dziecku śpi się czujniej. Zauwazyłam jak ostatnio zajmowałam się malym od szwagierki to praktycznie nie spałam :D ale smierć łóżeczkowa też mnie męczy .. myslałam, że tylko ja tak przewrażliwiona.
Mój tez się nie przejmuje, więc jestem z tym wszystkim sama. Dobrze, że jest tacierzyńskie to go namówie żeby na początku wziął :D
Adusia, ja mam podobne odczucia, co prawda do porodu jeszcze daleko... Też mieszkam w UK. Jestem tu sama zmężem. Obie mamy w PL, może przylecą jak bobas się urodzi, jak im zdrowie pozwoli. Czasem też zaczynam myśleć jak to bedzie, mąz przecież musi pracować, odpoczywać. Poki co wierze, że instynkt macierzyński mnie nie zawiedzie. Co prawda nie mamy tutaj rodziny, ale jest wielu polaków. Mamy grupke bliskich przyjaciół i wiekszość ma już dzieci wiec bedzie raźniej. A jak u Was??? Masz tam w pobliżu jakieś mamuśki, przyjaciólki? Może te Twoje obawy to normalne - w końcu strach przed nieznanym- znaczy wiekszosc mam tak ma. Ja sobie tłumacze, że jak dotrwamy szcześliwie i wreszcie wezmę moje maleństwo w ramiona to poczuję sie pewniej.
Poczytaj też i uzbrój swojego partnera w wiedzę o depresji poporodowej, by mogł reagować gdyby coś takiego zaczeło się dziać...
Głowa do góry, musimy myśleć o tym, że niedlugo bedziemy mieli Maleństwo w ramionach a dla niego mama jest całym światem i wszytkim co mu trzeba :) Damy rade!
tez bylam spanikowana..nawet po wykladach w skzole rodzenia stwierdzilam ze i tak nic nie wiem...ale wiesz co? bedzie na wszystko czas. bo z kazdym dniem bedziesz miala lekcje, a nie idziesz na egzamin , ktory trwa godzinę i oddajesz test i otzrymujesz ocene..bedziesz miala czas nauczyc sie wsyztskiego w praktyce. Tak jakbys poszla na staz do pracy.