Pogoda pod psem, B. w pracy, więc pojechalismy z Alkiem do kawiarni przeznaczonej dla rodziców z malymi dziećmi. Kawiarnia składa się z dwóch sal. W pierwszej jest bar, kilka stolików i kącik zabaw dla dzieci, przeznaczony raczej dla maluchów, bo mało miejsca. W drugiej też jest kilka stolików, trampolina, zjeżdżalnia i inne zabawki- więcej miejsca. Jest menu dla niemowlaków, przwijak, nakładki itd.
Siedze pije kawę, Alek się bawi coś tam sobie jemy. Wtedy przyszła ok. 10- osobowa grupa ludzi z małymi dziećmi w wózkach i poszli do drugiej sali, gdzie mieli zarezerwowany duży stoł.
W pewnym momencie poszłam popatrzeć do kącika jak Alek się bawi, bo tam go ostatnio widziałam, ale go nie było- więc poszłam do drugiej sali.Stanęłam sobie na schodkach (druga sala jest troche niżej) i widzę że na dywaniku czyta sobie książeczkę z jakąś dziewczynką w jego wieku. Naglę słysze ostry głos jakiejś pani „Czy to pani synek”, „ No tak”, „Bo mu mamy tutaj rezerwację proszę go zabrać”. Ja na to że dziecko nie wie że jest rezerwacja- nadal myślałam że może jakaś jedna pani się wygłupia, ale zaraz posypaly się głosy : „ Bo my zapłaciliśmy” itd. Troche się zdziwilam, bo przed wyjsciem sprawdzalam na stronie czy będą jakieś zamknięte imprezy, zależało mi na tym żeby mógl tam się bawić- tylko tam jest tak dużo miejsca, żeby się wybiegał. Impreza zamknieta miała być jutro. Powiedziałma tylko „no comments” z przekąsem i mówię do Alka „Chodż stąd bo chyba bardzo tutaj komuś przeszkadzasz”. Oni znowu swoje że „ a gdyby to było wesele...” itp. no chyba to troche inna sytuacja i na wesele bym się nikomu nie wtryniała. Tam jest tak że dzieci wszędzie chodzą, raczkują, bawią się i raczej nie ma tego typu problemów, nikomu to nie przeszkadza- wiadomo że dzieci włażą wszędzie, a rodzice raczej nie chodzą za nimi tylko siedzą przy stolikach- bo w tym lokalu jest bezpiecznie. A jesli jest impreza zamknieta to faktycznie jest kartka żeby nie wchodzić- ale zawsze jest też wpis na stronie, że sala lub lokal są nieczynne z powodu imprezy zamknietej. Powiedziałam im tylko że uważam ich zachowanie jest nie na miejscu.
Poszlam do baru i mówię do barmanki, że proszę na przyszlość o uprzedzania na stronie o zamknięciu sali, bo my specjalnie po to tam przyjeżdżamy( autobusem, w taki deszcz). A ona na to że tamci wcale nie mają rezerwacji sali, tylko stolika...( resztę wolnych stolików i reszte sali zastawili swoimi rzeczami, wózkami itd. tak ze nikt inny by sobie tam, raczej nie usiadł).Po chwili widzę, że jakas inna pani też tam poszła dzieckiem się pobawić, nie trwało długo jak przyszła jakaś dziewczyna z tamtego towarzystwa do baru z pretensjami, żeby powiesili kartkę że maja rezerwację bo ludzie tam wchodzą.Dopiero barmanka musiała ją uświadomić że sam fakt, że mają zarezerwowany duży stolik i zajmują sami pół knajpy nie oznacza że innym tam wstęp wzbroniony.
A moje pytanie jest takie, co by było gdyby faktycznie mieli rezerwację sali- czy fakt że jakieś dziecko tam się zaplątalo i bawi się z ich dzieckiem oznacza że trzeba go z tamtąd usunąć? Wydaje mi się że większośc ludzi by się usmiechnęła i powiedziała „ niech się bawią” nawet gdybym ja sama chciala go zabrać...Na dodatek pozbawili córki towarzystwa, bo w większości mieli dzieci, które nie umialy jeszcze chodzić.
Zrobilo mi się przykro i niemiło, z powodu egoizmu i roszczeniowego podchodzenia do sprawy tamtych ludzi, często tak chodzilam kiedyś jak Alek był mały i nigdy nie spotkałam się z taką sytuacją. Chyba państwo wyszli na kawę pierwszy raz po wielu miesiącach spędzonych w domach z noworodkami i zapomieli o wzajemnej życzliwości i ogólnych zasadach współżycia z innymi ludźmi. Nawet jeśli chcieli się go z tamtąd pozbyc, to można to było zrobić w innym tonie. No cóż niemowlaki dawały taki koncert jak nie jeden to drugi, że pewnie Ci ludzie mieli potrzebę wylać swoje frustracje i agresje na kogoś z zewnątrz..
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 13.
Wlaśnie Iwonka, przeważnie z takim zachowaniem się spotkałam- ludzie są życzliwi do innych rodziców z dziećmi w takich miejscach. Jak byłam na Chorwacji to mielismy przy sobie na plaży dużo zabawek i dwójka czeskich dzieci przyszła do Alka się pobawić- za nimi przyszła ich mama. Troche pogadałyśmy o dzieciach po polsku- czesku, a potem ona zapytala czy moze je tu na chwile zostawić i poszła do baru plażowego( parę metrów dalej) gdzie siedzieli jacyś jej znajomi. Dzieciaki się bawily, a ja troche popilnowałm( ok 10- 15 min. ) i tyle. Mogłam jej przeciez powiedzić że co mi swoje dzieciaki zostawia pod opieką...;)
Banda niewychowanych buców i tyle.
Aż się wierzyć nie chce...ja bym się cieszyła, gdyby moje dziecko miało towarzystwo, ale jak widac niektórzy wola "wychować" dzieci na samotników
Ale buce .....
Chamy, dobrze zrobiłas że poszłaś powiedziec barmance, ja pewnie jeszcze na złośc bym została w tej sali, ale z tekstem "chodz pobawimi się sami bo z chamstwem nie ma co" . Skoro rezerwacja była na stolik to nie na salę i nie maja prawa tak mówić. Dziecko to dziecko i nie rozumie sytuacji, a że chamstwo wkracza w kulture to w głowach im sie miesza i tak wychodzi z tego. W każdym razie, niestety tacy ludzie jeszcze są, a przecież dziekco w niczym im by nie przeszkadzało, ja sama bym podeszła i powiedziała żeby się bawili, chwile pogadała i poszła do swoich gosći.. normalnie się wkurzyłam..
Kiedys na placu zabaw syn miał swoje zabawki i taki chłopiec strasznie niegrzeczny miał swoje. Synowi zabierał jego ale swoich nie pokazywał.Oboje rodziców blisko i wszystko widzą. W końcy ten chłopiec jak szarpna synowi zabawke, to jak to widziałam to jak rykłam, mówie " co ty robisz, to są jego zabawki i mu nie wyrywaj a jak nie umiesz się dzielić to się nie baw z nim" a rodzice na to nic.. Zawszę uznaje zasadę że dzieci powinny docierac się same ale wtedy przesadził, tym bardziej że jak moje cos rozrabiała to upominałam a oni nic i dobrze widzieli cała sytuację..
To troszke na takiej samej zasazie, mysla że im i dziecia wolno wszystko..
Brak słów. Może nawet lepiej trzymać się od takich ludzi z daleka? Dobrego przykładu nie ma patrząc na takich rodziców - aspołecznych typków.
chamstwo i tyle