Kochana nie zamartwiaj się... Wprawdzie mi się szyjka nie skraca ale za to jestem ogólnie na podtrzymaniu, leżałam 4 dni w szpitalu, badali od góry do dołu bo miałam twrady brzuszek, macica się stawiała i skurcze... Teraz mam zwolnić tempo, luteina ( mam refundowaną choć leżałam w 24 tc) aspragin i nospę... Damy radę Kochan!!! Główka do góry:*
No i nie jest dobrze. Pan Wczoraj byłam na wizycie połówkowej. Pan Doktor pierwsze co spytał, jak się czuję. Oczywiście powiedziałam, że ok. Spojrzał w kartę, że nie jestem na zwolnieniu i spytał czy dalej chcę pracować, na co ja, że jak najbardziej - szybciej czas leci. No i kazał wejść na fotel, na badanie. Zaczął mnie badać, po czym powiedział "Przepraszam, ale muszę to zrobić mniej delikatnie". W myślach już wiedzialam, że coś jest nie tak, bo nigdy tak nie robił. Skończył i spytał, czy nic się nie działo ostatnio z brzuszkiem. Powiedziałam, że był twardszy, ale mam też straszliwe zapracia. Kazał się ubrać i usiąść, po czym oznajmił: "Niestety nie mam dobrych wieści, skraca się szyjka. Teraz to ja bezwarunkowo będę Panią namawiał na zwolnienie." Dopiero po tych słowach skojarzyłam, że te moje bóle i twardy brzuch to musiały być skurcze. A ja nawet o tym nie wiedziałam, bo myślałam, że skurcze to inny rodzaj bólu. Poza tym ostatnio mówiłam Mężowi, że ja jakoś nisko czuję ruchy dziecka. Wszyscy mówili, poczekaj, to tak tylko ułożone itp. Zapytałam lekarza, jak bardzo się skróciła szyjka. Powiedział, że jest w znacznym stopniu, ale tragedii nie ma jeszcze. Powrót do luteiny, 4 razy na dobę nospa, leżenie. Nawet nie dał mi skierowania na badania połókowe, tylko powiedział, że za tydzień się widzimy i wtedy najwyżej. Strasznie się boję, teraz już wiem, jaki to boli i będę go odróżniać. Najgorsze, że wczoraj cały dzień bolał mnie brzuch, ciężko do wc wstać i w nocy musiałam brać nospę. Musi być dobrze, ale tak bardzo się boję!