Nie ide nigdzie i juz, pojde dopiero jak sami nas zaprosza. Kartke wyslalam poczta.
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 2 z 2.
Masz szczescie, ze chociaz adres masz. My swojego siostrzenca jeszcze nie widzielismy, choc ma 2 tygodnie. Nie powiadomila nas cudowna szwagierka. Tatko za nia wykrecil numer, kupilam co nieco malemu i mielismy isc do szpitala, a ona oznajmila, ze juz w domu i zaprosi jak dojdzie do siebie. Ani widu ani slychu. Adresu nigdy nam nie podawala, bo niby po co... na razie klopotow nie ma, to niepotrzebni jestesmy. Musze jakos przez tesciow chyba te rzeczy podac, niech sie martwia, jak jej to dostarczyc. wyslalabym paczka, ale nie znam jej nowego nazwiska, bo poobno za maz wyszla!!!
ale wiesz, tez myslalam jak ty. Jak sie dowiedzialam, ze ma rodzic. e jak urodzi, to nie pojde. Bo slub ukryla, ciaze cala, przed porodem tesciowa dopiero powiedziala co i jak. Tero kontaktu, adresu, nic. Chrzestna mego starszego :/ ale potem sobie pomyslalam: jak nie pojde, to ja wyjde na najgorsza. Nie zbawi mnie te 10 minut. Odbebnie dla przyzwoitosci. a potem pewnie wszystko bedzie po staremu... Tylko szansy mi nie dano :) Bo nie wiedzialam kiedy i gdzie... Poszlabym na twoim miejscu. Zawsze to rodzina, moze byle jaka, ale rodzina. Tak sobie to tez tlumaczylam. Nie potrafilabym nie zobaczyc. Chociaz chyba potrafie, bo nie widzialam (ale nie ze swojej winy). Ciagle sie ludze, ze moze jednak da znac...
Mowie Ci, beda pretensje tylko do Ciebie. Ze moze zazdrosna jestes, ze jaka egoistka itp.itd. Nie dalabym powodu do gadania. Zawsze mozna sie wykrecic, ze juz trzeba spadac, bo dziecko Twoje niespokojne i szpital nie miejsce dla maluchow...