hej... wiesz, ja mam tak, że średnio raz na dwa-trzy tygodnie mnie ogarnia taka panika, więc kiedy mnie dopada, to wiem też, że minie. popłaczę sobie w rękaw mojemu meżczyźnie, on mnie pocieszy albo rozbawi, potem sobie pomyślę "a'la Scarlett" że pomyślę o tym jutro, czyli jak już nadejdzie czas - i przechodzi.
od innych matek też wiem, że jak się jest już wysoko w ciąży, to ma się dość swoich gabarytów i nie można się już doczekać rozwiązania. nie bez powodu natura to tak urządziła, że mamy 9 miesięcy, by się na to przygotować.
poczytaj sobie niedawno założony temat z linkiem do porodu na wesoło. mi pomaga nabrać dystansu do tego :)
brzuszek do góry!!