Mam chwilkę więc opisze trochę poród. A więc termin miałam na 6 lutego, byłam w ten dzień u lekarza i dał mi skierowanie do szpitala na 14 lutego. Tego dnia od rana źle się czułam i strasznie bolał mnie kręgosłup, wyszykowałam się, spakowałam jeszcze kilka rzeczy do szpitala i pojechaliśmy po moją siostrę no i do szpitala. Przyjęli mnie na patologię, tam zrobili mi badanie i tu szok, rozwarcie 5 cm, na początku nie wiedziałam co się dzieje. od razu wysłali mnie na porodówkę. Poród był rodzinny, rodziłam z siostrą. No i tak oto o 13.15 znalałam się na łóżku na porodówce, zaraz przyszła moja siostra i zaczęły się skurcze. miałam je co 5 minut, i rozwarcie rosło, w ciągu godziny przybyło 2 cm, i było już 7 cm. skurcze pojawiły się co 3 minuty, później co 2. już myślałam że nie dam rady, taki ból że masakra. miałam straszne bóle kręgosłupa i siostra mnie masowała, gdyby nie to, to chyba bym tam umarła. Podłączyli mi oksotycynę. O 16.50 zaczęły się skurcze parte, ból niesamowity. już był lekarz, wszystko gotowe. jak to on powiedział "zaczynamy rodzić" nigdy nie zapomnę tych słów. dawałam z siebie wszystko, położyłam się na boku bo było mi lepiej, nacięli mnie trochę. słyszę od położnej że już główka wychodzi i wtedy jak zaczęłam przeć tak po dwóch parciach już mała była z nami o 17.15 położyli mi ją na brzuchu, taką malutką, bezbronną, jeszcze brudną. najwspanialszy widok na świecie, w tym momencie zapomniałam o bólu i zaczęłam płakać ze szczęścia. odcięli pępowinę. lekarz wziął ją do badania, a mnie zszywali. nawet nie czułam już bólu. Mała dostała 10 pkt. Po zszywaniu dali mi ją do karmienia, leżałam jeszcze dwie godziny na porodówce a potem na sale. Nigdy nie zapomnę tego dnia.
Komentarze
(2011-02-22 10:19)
zgłoś nadużycie
(2011-02-22 10:23)
zgłoś nadużycie
(2011-02-22 10:24)
zgłoś nadużycie
(2011-02-22 12:17)
zgłoś nadużycie
(2011-02-22 13:02)
zgłoś nadużycie
(2011-02-23 15:20)
zgłoś nadużycie