Dzisiaj wzięło mnie trochę na wspomnienia, z powodu snów. Dziwne w ciąży jest to, że pamiętam każdy nawet najgłupszy sen. Dzisiaj spałam dłużej niż 2-3 godziny, ale to pewnie z powodu choroby i wycieńczenia organizmu... wracając do tematu, śniły mi się moje objawy i jak dowiedziałam się o ciąży. Było to dość zabawne, chyba nikt na świecie nie przeżył tego co ja, ale tłumaczę sobie, że jestem wyjątkowa. Okres spóźniał mi się ok 2-3 dni jak to zwykł robić kilka razy w roku. W międzyczasie wyjechałam na święto listopadowe. Już kiedy dojechałam na miejsce poczułam, że coś jest nie tak, a mianowicie musiałam natychmiast skorzystać z toalety(na ogół mam problem z powodu podróży, albo zmiany klimatu). Już wtedy przeczuwałam ciąże następnego dnia ogromne wzdęcia i przerażające gazy jak u słonicy utrzymujące się cały pobyt. Uciążliwa dolegliwość trwająca kilka dni non stop utwierdziły mnie w przekonaniu iż jestem w ciąży. Gdy przyjechałam do domu pierwszą rzeczą jaką zrobiłam był test ciążowy, który wyszedł pozytywnie. Nikt nie może do tej pory uwierzyć jakim cudem domyśliłam się ciąży przy takich objawach. Stwierdzono iż mam taki bałagan w głowie i tok rozumowania, że nie warto dyskutować, zastanawiać się tylko się cieszyć i przyjąć do wiadomości. Jak się okazało była to bardzo wczesna ciąża ponieważ był tylko pęcherzyk ledwo dostrzeżony przez lekarza i miałam przyjść za 2 tygodnie, aby potwierdzić ciążę. Tak oto z powodu piardów domyśliłam się i dowiedziałam o bajbusie. Przepraszam, że o tym piszę może i jest to zbyt intymne, ale jednocześnie łamie wszystkie schematy i ukazuje pokręconą psychikę kobiety. Powinnam chyba napisać książkę ''Od piarda do ciąży''. Może macie lepsze tytuły zachęcam do do wpisywania w komentarzach...a co sądzicie o ''Wypierdziany prawdziwa historia''? Reakcja moja na stan w jakim się znajduję była już typowa dla kobiety zaskoczonej, a mianowicie płacz, śmiech, śmiech przez łzy, złość, milion myśli na minutę. Pamiętam, że już pierwszego dnia kalkulator liczył dochody,na kartkach obcinałam wydatki, szukałam oszczędności, w myślach odkładałam na szkoły. Chodziłam po sklepach i powoli kompletowałam chusteczki i pieluszki, szampony i oliwki, kremy i mydełka. Tylko po to, aby na jeden raz nie wydać zbyt dużo pieniędzy. Od początku ma skompletowane mebelki i ułożone ciuszki. Zawsze wszystko odkładałam na ostatnią chwilę, a tu mobilizacja jak w wojsku. Sama siebie zadziwiam...