jedź mieszkać z nim ! takie życie to nie życie
No i pięknie. Stało się to, czego się najbardziej obawiałam. Rozdzieliliśmy się. Nie, nie na stałe, ale już czuję się jak w separacji. Mój mąż wyjechał do pracy za granicę. Tam dostał pracę od ręki. Tu ciąglę redukcja etatów, albo najzwyczajniej wykorzystywali. W swoim zawodzie nigdzie nie mógł dostać pracy. Tam wystarczyło, że zagadał, że jest chętny do pracy. Po miesiącu - telefon - przyjmują. I co zrobić:?
Pojechał. Bo jak mówi, chce mi i Małej zapewnić godne życie.Bo tu się nie da. Bo tu ciągle jakieś problemy. Ciągle na garnuszku u rodziców, nigdy nie wyjdziemy na samodzielną drogę.
Co za życie...
Mówi mi - "nie przejmuj się niczym, ja zarobię dla Was, ja chcę Was utrzymać, chce Wami się opiekować" Jak ja mam być szczęśliwa skoro ojciec mojej córeczki nie będzie widział jej pierwszych kroków, ani słyszał pierwszych słow? Boję się, ze nawet nie pozna kto to Tata...
Nie ma go dwa dni, a ja ten drugi dzień ryczę, kiedy Mała śpi. Ryczę bo go nie ma. Bo nie jest ze mną na spacerze z Małą, bo nie pomaga mi przy niej, bo nie mogę z nim normalnie pogadać, przytulić...
Marysia ostatniego dnia gdy wyjeżdżał, jak by czuła że Tata jedzie w daleką drogę, że wróci dopiero za 3 tygodnie, bo ciąglę się do niego śmiala, siedziała u niego tak spokojnie i tak mądrze patrzała... A jak pojechał? Nie mogła w nocy spać, budziła się, płakała - już dawno tak z nią nie było...
Mój Boże..Jak ja tak długo wytrzymam jak tu dopiero drugi dzień bez niego? :(
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 2 z 2.
Nie mogę... Na pewno nie teraz bo mieszka w mieszkaniu pracowniczym...zresztą, strasznie się boję mieszkać w obcym kraju..