chyba to byla wasza wspolna decyzja? zachowujesz sie okropnie i faktycznie rozwalisz sobie zwiazek jesli nadal bedziesz zachowywac sie jak mala dziewczynka. 6 tygodni to nie jest dlugo wroci i postanowicie co dalej ...pomysl jak musi sie czuc kiedy dzwoni do zony steskniony zmeczony a ta mu robi sceny przez telefon? ja juz 7 miesiecy jestem bez faceta z czego to moj 9 miesiac ciazy i nie placze , jak trzeba to trzeba ..zaciskam zeby i daje rade tyle ze my nie mielismy wyboru gdybym miala poprostu bym mu zabronila jechac. pomijajac ekstremalne sytuacje zawsze jest wyjscie ...niech wraca albo szuka stalej roboty wynajmuje mieszkanie , pokoj cokolwiek i sciaga was do siebie.
Nie ma go tydzień. Tydzień jak wyjechał a ja czuję, jak by to już miesiąc minął. Jest źle. Z każdym dniem coraz gorzej. Czuję się jak samotna matka, jak ktoś bez faceta., skrzywdzona i zostawiona. Ja już nawet wolę żeby nie pisał an nie dzwonił bo wtedy chociaż mniej tęsknię. Może zapominam?
Egoistyczne podejście, bo wiem, ze on tam zasuwa dla mnie, dla naszej córki, wylewa siódme poty by mieć za co żyć, ale co z tego, nie potrafię tego przyjąć i zrozumieć. Nie umiem. Jestem chamska dla niego zawsze - gdy piszemy i gdy dzwonił, choć dzwonił tylko raz bo słabo tam z jakimkolwiek kontaktem... i tak się pokłóciliśmy po tej rozmowie. Prawie każda rozmowa kończy się kłótnią. Boję się, że ten jego wyjazd rozwali nasz związek.
Dlaczego się kłócimy? Bo ja nie potrafię udawać, że u mnie wszystko w porządku. Mam oszukiwać, że dobrze się czuję, gdy każdego dnia płaczę, że go nie ma?
Gdybyśmy mieli jeszcze jakiś normalny kontakt. Ale on tam na to nie ma czasu. 15 minut pisania na fejsbuku, ewentualnie telefon też na kilka minut.
Minął tydzień..myślałam, że po tym tygodniu będzie lepiej. Wcale nie jest. Miał przyjechać za 2 lub 3 tygodnie. Okazało się, że przyjedzie dopiero za 6. Super. Wychodzi na to, że we własną rocznicę ślubu będę pić do lustra.
Kiedyś myślałam, że związek na odległość to żaden związek. Lepiej zerwać i zapomnieć niż cierpieć. A teraz jak myślę?
Sama nie wiem....Żyć mi się odechciewa.
Nienawidzę naszego kraju, że nie potrafi zapewnić bytu młodym rodzicom, rodzinom. Że nie ma pracy, nie ma dodatków dla dzieci, że żłobki są takie drogi...nienawidzę, że zgotował nam taki los..
Od razu mówię - nie mogę iść z nim mieszkać ponieważ mieszka w pracowniczych mieszkaniach, mieszkają po 7 osób w jednym 3 pokojowym mieszkaniu.
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 6 z 6.
Wiem, że się tak zachowuję jak sfochowana dziewczynka, mam tego świadomość. Ale gdy dzwoni przychodzi mi złość na niego. Ale mój mąż nawet nie zapyta się co u mnie czy co z małą, zapomniałam tego dodać, nie okazuję żadnej tęsknoty. Rzuca tylko jedno zdanie na koniec " a jak mała?"... To jest kurde dla mnie nowa sytuacja, za bardzo to wszystko przeżywam. Może z czasem mi to minie...nauczę się tak żyć, ale póki co w to wątpię..
Też nie mieliśmy wyjścia...dostał telefon że jest praca i nagle z dnia na dzień wyjechał. Stracił pracę, od lutego szukał czegokolwiek a ma niemałe doświdczenie, jednak nigdzie nie dostał pracy. a kasa się kończyła, nie było wyjścia...Ta decyzja była podjęta nagle, ja nawet nie miałam czasu na zastanowienie się. Teraz żałuję, że się na to zgodziłam. Ale chcieć to jedno, a dać dziecku jeść to drugie...nie było wyboru.
asiaa90 nie jesteś jedyna pojechał, bo nie było wyjścia, przecież się tam nie bawi tylko pracuje, postaw się w jego sytuacji. Kajka dobrze pisze ! Twój mąż chociaż z córką spędził ponad 5 mies, a mój wyjechał 3 dni temu a syn bd miał 3 mies dopiero. Jak się kochacie przetrwacie tą rozłąke.
ja swojego rok nie widzialam i dalismy rade , sama sobie rozwalasz zwiazek , ogarnij sie troche , nie masz swojego zycia ? nie masz znajomych , w domu ci sie nudzi / idz cos zrob pojdz do znajomej na kawe idz na spacer itd. zrób cos sama ze soba ...
To żeś mi doradziła... Wyobraź sobie Roślinko że nie bardzo mam kiedy coś takiego zrobić. Dzieci nie masz że nie wiesz jak trudno zorganizować sobie czas dla siebie? Przez większość czasu siedzę w domu bo nie mam co zrobić z małą żeby wyjść sobie kiedy chcę do znajomych żeby zapomnieć o tym wszystkim.