Wczoraj minęły cztery miesiące :) aż trudno uwierzyć, że to już połowa dobiega. To przecież dopiero się zaczęło :) Na reszcie zaczynam czuć ruszające się maleństwo, niesamowite uczucie! To już prawie jakby można było z nim porozmawiać. W każdym razie dla mnie zaczyna ono być znacznie bardziej obecne, już nie tylko w mojej głowie. No i mogłam je zobaczyć podczas badania... krótko ale jak bardzo poprawia nastrój (nie tylko ja chyba stawiam sobie pytanie czy wszystko jest ok) Dziś miałam wizytę u nowego lekarza i to wszystko zmienia. Jak dobrze usłyszeć, że wszystko jest w porządku i ze mną i z maleństwem (podobno ładnie przybiera na wadze). Jak dobrze, gdy w końcu ktoś mówi mi co i kiedy mnie czeka; w porównaniu z poprzednim... nie, nie ma żadnego porównania. Znalazł też obowiązkowe badanie, którego poprzedni mi nie przepisał. I jako pierwszy przejął się tym, że mam codziennie 3 godziny transportu i 3 przesiadki. Eh... już mi się podoba... a na początku nie byłam przekonana do ginekologa mężczyzny. W przyszłym tygodniu spotkanie z położną... a to wszystko w szpitalu w którym chcę urodzić Następna dobra wiadomość w pracy... pracuję 10% mniej niż normalnie i zarabiam tyle samo... tym sposobem mam 4-dniowe weekendy :) No i zwalniają mnie na wszystkie obowiązkowe badania. Podoba mi się bycie w ciąży :) zwłaszcza, że na razie nie mam żadnych dolegliwości z nią związanych... oby jak najdłużej :)