teraz tyle sie czyta i mowi o tym jak czesto kobiety nie moga miec dzieci badz jak trudno im zajsc w upragniona jakze ciaże! kiedys rodziny mialy po kilka badz kilkanascie dzieci i to nie byl wielki problem.... badz tez sie o tym nie mowiło (wiadomo media nie byly jeszcze tak rozpowrzechnione). najpierw czlowiek mysli co zrobic zeby w ta ciaze nie zajsc... (szkoła, dom, kariera, pieniadze itd) a potem sie zatsanawia czy moze juz czas na dziecko...(lecz chyba niegdy czlowiek nie jest na tp w 100%) gotowy zawsze jest cos.... (choc oczywisice sa tez inne przypadki) wiec ja tak o sobie wtrące! pochodze z rodziny gdzie babcia wpadla w wieku 17 lat mama zrobila to samo starsza siotra poprawiła .. wiec zawsze wpajano mnie poczekaj skoncz szkole ta ta ta ... wiec od tego gadania nawet sie dzieci nie chcialo.... potem mialam pewna rozmowe z męza kuzynka ktora tez wrecz przecienie naganiano do dziecka ze jej tez sie odechcialo ale jak juz chcala to sie okazalo ze u niej nie jest to takie łatwe.... i powiedziala za dlugo nie czekaj! wiec w poszukiwaniu zajecia na zycie ostawilam dzieci na pozniej (ale wiedzialam ze nie moge tez za dlugo czekac) po szkole serdniej (ekonomik) poszlam na studia (informatyka) i po roku zakonczylam edukacje gdyz to nie bylo to co by mnie interesowało... po jakims czasie maż (wtedy chłopak stwierdził wyjechac do UK (gdzie bylo to dla mnie totalna załamka) po czym z tesknoty dojechalam do niego po jakiems miesiacu ;) tam pierwsza praca (sprztanie kafekja) nie ambitna gdyz cza bylo sobie poszkolic jezyk (w szkole nauka ok.10 lat a po tym wyjazd i sie okazuje ze nic nie rozumiem ;/) po jakim czasie Musiałam poszukac czegos abitniejszego.. ale co.. czeba bylo sie przekwalifikowac wiec poszlam do collegu i skonczylam Fryzjerstwo ;) (przy okazji poszkoliłam jezyk do komunikatywnego) po czym zrobilam dyplom Profesional Stylista (i juz angielski byl bardzo dobry -choc nadal mam braki) ale co ja z tematu wyleciałam.... no to tak szkola byla doswiadczenie zrobilam jako takie wiec moze cos dalej (slub w miedzy czasie tez- boski) wiec.... zaczelo mnie zastanawiac 7 lat wspołycia na "gumie" i zero wpadki! hym to moze ja nie moge miec tylko o tym nie wiem (aporopo tego wstepu o kobietach co maja problemy) ... moze ja tak jak tamte kobiety... 25 skonczone (co sie tez mowi ze ostani dzownek na pierwsze dziecko) ... to ja do meza: w sumie nie jestem jeszcze gotowa.. ale chyba nigdy tak naprawde nie bede moze zaczniemy proby i zoabzcymy co z tego bedzie..... okazało sie ze jednak moge miec i to bardzo szybko! Podekstytowanie i Strach na maksa jednoczesnie połaczone z niesystematycznymi mdłosiami.... fakt sie okazal ze czlowiek nie byl na to gotowy ale podołał w każdej sytuacji ;) po starcie jakze pieknego okragłego (w moim przypadku masywnego choc byl zgrabniutki) nastała wielka tesknota ;) człowiek nie zdawał sobie sprawy z tego jak to jest szcegolny czas (myslac zeby jak najszyciej zgubic i miec to malenstwo przy sobie- co oczywiscie jest jeszcze piekniejszym przeyciem) i sentyment wielki zostaje! wiec pojawia sie chec drugiego maluszka (chec tutaj moge nazwac Bardziej juz determinacja) widzi sie inne kobiety zachodzace i z brzuszkami .... iskierka w oku błyska! wiec po odstawiniu małego od piersi pobraniu folika szybka decyzja o rodzenstwie dla synka! wielka radosc i determiacja i ....czekanie!!! (czego nie znosze wręcz!) kiedy nadchodzi dzien tesciku człowiek wstaje rzeski biegnie do łazieneczki i tutaj .. serducho bije jak oszalałe! siadamy ..hym .. no wiadomo co tutaj bede sie zgłebiac i robimy tez wiadomo... i CZEKANIE! czekanie (z nadzieja ze poztywnie) i nagle patrzymy i okazuje sie negatywny! najgorsze mysli przechodza przez ta mała łepetynke! co poszło nie tak?!? (nawet przez mysl nie przeszlo ze tak sie tez zdarza) dlaczego ja? (glupia) moze zle nasiusiałam? (bez komentarza) .... potem pojawia sie okres ;( i zaczyna sie szperanie po internecie... musze powiedziec ze w zyciu nie bylam tak wyedukowana na temat ciazy i owulacji i tych spraw jak wtedy.... ale jak mozna byc takim niecierliwych zdeteminowanych przeciez to pierwsza proba gdzie inni staraja sie latami (to dopeio musi byc wielki stres i nawet nie moge na to wynalesc słow ktore mogły by to okreslić- i takich kobiet wielki szacun) musialam sie wyłaczyc .. zapomniec o tym ... wyluzowac sie! (ale chyba tak sie nie da z taka deteminacja) a mowia ze stres nie pomaga wcale.... ale jak sie nie stresować...!!! przeciez kobieta jest stworzona do tego zeby być żona(choc to nie zawssze) i matka (choc to w sumie tez nie)... potem przeszla do mnie mysl moze mialam miec jedno ...kurna przeciez mam jednego kochanego synka (gdzie inni o to jedno walcza) nie moge byc taka egoistyczna .... co los da... oczywiscie nadal starania były z tym ze teraz starałam sie nie nastawiac.... w sumie nawet jakos nie wierzyłam ze sie uda! i sie udało!!! pozytywny test zaskoczył mnie (w dobrym znaczeniu)! i tak mam moja upragina 2 Ciaże ktorej sie obawiam 10 razy bardziej niz pierwszej ... nie wiedziec czemu.. moze dlatego tez ze jeszcze nie widzialam dzidzi (w 12tyg) i nie dociera do mnie jescze tak naprawde ze to jednak cos juz tam jest!!!! ale sie rozpisałam .... kurka! a bo w sumie fajnie czasem wylac cos na papier "skrinowy" :) pozdrawiam wszytskie starjace sie i trzymam za was kciuki!
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 6 z 6.
Gratulacje!!!
Też zachciało mi się drugiej dzidzi, bardzo szybko zrobiłam test, wyszedł pozyzytywny, ale niestety zarodek się nie utrzymał i dostałam krwawienia. Teraz byłby 9tc.
Ale jak czytam Twój wpis, znów mam ochotę na drugie dziecko. Tak jak piszesz, nigdy nie będzie odpowiedni moment, zawsze będą jakieś przeszkody, brak kasy, itd.
Mój gin mówił że ostatni dzwonek na pierwsze dziecko jest po skończeniu 26 lat. Zaszłam rok później.
Trzymam kciuki za Ciebie i dzidzię, niech rośnie zdrowo!!!
Dałaś popalic klawiaturze swojej haha ;))
No ja sie staram rok czasu ,caly czas bezrezultatów.!:(Wiec naprawde ciesz sie ze masz jedną dzidzię i udało Ci się z druga!:)
I mam rozumiec że kciukasy trzymcie tez za mnie hihi- dziękóweczka laseczki.!Oby pomogło!!!;));***