Tydzień temu w sobotę pokłóciłam się z mężem na śmierć i życie, jak zawsze zresztą... w wyniku czego przebeczałam pół nocy, poprzysięgłam sobie że go spakuję i wyprowadzę do salonu, i wyłączyłam laptopa na zawsze! Postanowiłam być idealną, swiata poza obowiązkami niewidzącą, nieszczęśliwą matką i żoną. No i jak zawsze większość moich postanowień **uj strzelił. Męża nie spakowałam, mało tego w poniedziałek zaczęłam się formalnie do niego odzywać, właściwie tylko odpowiadać na pytania. Laptop nadal schowany... pogoda do szajsu... myślę sobie- zwariuję. Moja mama zaczęła panikować bo mnie trzy dni na gg nie widzi!!! znajomi piszą co się dzieje bo mnie nie widzą- laptop zawsze był włączony mimo że czasen przez cały dzień nawet nie podeszłam. Ale postanowiłam się nie dać. Jak detox to detox... ustanowiłam tydzień postu i dotrzymałam bez najmniejszego problemu. Myślę że nie włączyła bym go nawet dziś tylko że musze zdjęcia wydrukować ... a to i zajżę tu do Was... a to jeszcze pocztę i facebooka zerknę. standard :P i tak siedzę już od godziny a zdjęcia tylko wybrane nie wydrukowane. A w ogóle to ile się wydarzyło przez tydzień czasu!! kurde chyba musiała bym pisać przez następną godzinę. może spróbuję napisać w chaotycznym skrócie ;> wypożyczyłam gry na xboxa poczym nie zdążyłam zagrać w nie bo się popsuł, mąż naprawił i sprzedał bo by się zaraz znowu zepsuł. Sara spadła ze schodów bo Damian źle (nie dokładnie, w pośpiechu jak zawsze) zamknął bramkę- żyje miała siniaczka na ramieniu :(( to wszystko co złe się zdażyło oczywiście poza całą kłótnią wcześniej wspomnianą. Mała nauczyła się kilku ciekawych rzeczy. gada bardzo dużo!!! oczywiście po swojemu :D:D:D mówi: MASZ, BRZUSIO, DAJ TO i HAŁ HAŁ czyt. piesek. :D no i daje buziaki brzusiowi i głaska go mówiąc jazi jazi czyt. cacy cacy. No a ja? wkońcu zauważyłam skok na wadze Oo i co najgorsze widzę w lustrze gdzie dokładnie się rozłożyło - biodra i pupa!!! nogi jak były i reszta od pasa w górę też ok- nooo cycorki urosły :P ŁĄCZNIE +8,5 kg jest super! bo z Sarą ważyłam już 15kg więcej... Oo i co dziwne pracowałam do końca prawie... Coraz częściej myślę o porodzie. Zostały niecałe 3 miesiące czy jakoś tak a ja już zaczynam się bać. Zaczyna mi się to nawet śnić po nocach :( oczywiście jak już uda mi się znaleść wygodną pozycje, córka pozwoli i zgaga pozwoli... czuję się jak słoń... a tu jeszcze tyle... na zdjęciu Sarzyn z truskawką na pożarciu. aż ślinka kapie...
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 3 z 3.
Przesliczna masz corunie :) Zaraza smakiem :)
Tylko, ze moj jak zjadl dwie truskawy to nabawil sie takich plesniawek, ze tydzien walczylismy, by do gardla nie poszlo :/ Pani w aptece powiedziala, by tego dziadostwa chemia naszprycowanego nie dawac... Zreszta u nas w DE teraz niemal wszystkie warzywa z jakas bakteria, strach cokolwiek jesc :(