Hehe mnie rozbawiłaś swoją opowieścią, też nie jestem za wkładaniem smoczka z ust do ust ;/
za 4 dni leci do polski... dobrze i źle.
źle- kurde zostanę sama- z dziećmi! ale będzie kocioł. Moja mama jest złotą kobietą, tyle mi pomaga że wręcz chwilami mam wyrzuty że plaszczę dupę a ona bawi się z Sarą na przykład albo gotuje. Czuję się jak egoistka :P ale korzystam z możliwości bo za moment znowu nie będę mogła liczyć na nikogo. poza tym obiadki mojej mamy... co ja tu będę wam smaka robiła :P
dobrze- jestem typem samotnika i najlepiej żyje mi się w swoim gniazdku samej z mężem i dziećmi. to chyba normalne. a tu mam teraz mamę i brata w domu, dwie osoby od których zwiałam na drugi koniec świata :P brat pracuje ciężko nie ma go w domu całe szczęście ale mama jest 24 na dobę i zaczynają mnie drażnić niektóre jej zagrywki. dziś z zaciśniętymi na języku zębami siedziałam gdy z sarą wzięły smoczek asi i się nim bawiły. spoko tylko to nie była według mnie zabawna zabawa. sara wyjmowała go sobie z ust i wkładała babci a babcia uhahana wsadzała go całego do ust "chowając" hahaha ;| bardzo śmieszne... ja nie pochwalam takiej wymiany płynów ustrojowych ze starszą osobą która ma całkiem inną florę niż małe dziecko. wyczaiłam moment nieuwagi, zawinęłam smoczka poszłam wyszorować i schowałam. fuuuj ;( druga sprawa że babcia o wszystko bierze sarę na ręce. ta jęknie, na ręce, pokazuje coś babcia ją na ręce... ja wiem że babcia z miłości ale sara tego nie kuma i pcha sie też na ręce do nas- a niech jej kto odmówi... no i trzecia sprawa ;/ babcia śpi z wnusią w pokoju no bo nie mamy już więcej łóżek i nauczyła sarę że reaguje się o każde jęknięcie... sara budziła się 2-3x napić. teraz budzi się 10-15 i nie przesadzam ;( liczyłam... eh... i już nie wspomnę że pokryjomu daje jej słodycze :(
sory dziewuchy nie miałam się komu wygadać. mamie nie powiem słowa a mężowi jak bym się pożaliła to by mnie jeszcze zjebał że przesadzam jak zawsze. zostajecie Wy... :*
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 10.
Wiem co czujesz. Wczoraj moje siostry pokazywały mojemu synkowi jak się malować błyszczykiem. Najpierw smarowały usta sobie a później on im wyrywał i oblizywał ten błyszczyk. Dodam, że jedna z sióstr mocno przeziębiona jest.... Tak się wkurzyłam że aż mi się słabo zrobiło!
Poza tym moim dzieckiem kiedy jestem w pracy zajmuje się teściowa więc słodycze po kryjomu to norma na codzień. Znajduję tylko opakowania po ciastkach w koszu na śmieci... a w jego pampersie okruszki które się tam dostały kiedy miętolił ciastko. Teściowa oczywiście idzie w zaparte że nigdy mu nie daje takich rzeczy.... Czasami jestem potwornie wściekła ale potem mi przechodzi i jakioś powoli się przyzwyczajam że na pewne rzeczy nie mam wpływu. Dlatego właśnie wyprowadzam się do nowego mieszkania, bez teściowej i zapisałam małego do żłobka.
Życzę cierpliwości i powodzenia. Poza tym masz o tyle dobrze, że u Ciebie to tylko przejściowe i mama przyjeżdża tylko co jakiś czas. Pozdrawiam
clarie... właśnie moja mama do konca roku będzie w pl a potem tu... na stałe.
co do oblizywania smoczka... bleee... ja oblizuje malemu tylko jak jestesmy gdzies gdzie nie mam jak go oplukac... ale nikt inny go nie dotyka.. no procz mojej tesciowej ktora nie patrzy za co go chwyta i dosc czesto zdarza jej sie chwycic go za smoczek, ktory zaraz pakuje mojemu synowi do buzi... masakra ;/. ale zwroc jej uwage to jest obraza majestatu ;/
Czytajac Twoj wpis, stwierdzilam, ze go wydrukuje i tak o sobie przyczepie na nasz tablice :-)
Niedlugo mamy wizyte dziadkow, przyjezdzaja na roczek Maksa, wiec sobie przypadkiem beda mogli poczytac, hiih
To pokolenie chyba już tak ma...ja zawsze chwaliłam tu moją mamę, że w nic się nie wtrąca, że pytała się zawsze mnie o wszystko-żeby nie zrobić inaczej niż ja przy małej, ale Zosia ma już 10,5 miesiąca i 'dlaczego nie daje jej słodyczy przecież ona chce (pytania mojej mamy i teksty 'zobacz jak woła') szlag mnie trafia jak mówie stanowcze NIE, a mama daje jej kawałek czekolady-bo to tylko kawałek...ech ma całe życie na to....
jedna różnica u nas jak mała śpi u moich rodziców to przesypia całą noc z moja mamą, u nas w łóżeczku budzi się kilka razy
powodzenia życzę jak mama przyjedziei na stałe :)
tak to już jest, są plusy i minusy...
ale jak Twoja mama ma z Wami kiedyś mieszkać to lepiej jak powiesz jej co myślisz o niektórych rzeczach bo inaczej będzie kiepsko...
My mieszkamy w domku z moimi rodzicami, oni na dole a my na górze... i nieraz już były takie sytuacje śmieszne(czy nieśmieszne) że smoczki, słodycze, cukier na czkawke i inne które nie podobają mi się. Zwracałam mamie uwagę kilka razy i choć teraz robi raczej :po mojemu" to wiem że czasem uważa mnie za wariatke bo moja corka jest juz duza i powinna wszystko jesc :/ i wiem że po kryjomu gdy mnie nie ma robi to co ona sobie chce.
Chyba nie ma za bardzo na to wpływu, ale fakt faktem mamy są bardzo pomocne :)
ale żeby nie było ja nie zabraniam Sarze jeść słodyczy. może jeść po każdym pełnym posiłku, czyli np jak zje porządne śniadanie to może dopchać ile wlezie- a wtedy niewiele włazi :P
Oj jak ja Cię rozumiem!!!! Mam moją mamę za ścianą i jestem jej na prawde wdzięczna za pomoc, ale... no właśnie potrafiła w 2 dni zrobić z mojego Gonzalesa potwora. Ja byłam przeziębiona na 3 dni przed chrzcinami, więc od rana do wieczora Miśka bawiła babcia. Oj nie poznałam swojego dziecka... wrzask, krzyk kuźwa nie wiadomo o co! I teraz kiedy moja mama wchodzi do naszego mieszkania zaczyna się istny meksyk, bo młody wie, że babcię można wykorzystać, tylko nie do końca wie jak, na co ma akurat ochotę, więc drze buzię tak z zasady wymachując rękami to tu, to tam. A Babcia: Co chcesz Kochanie, to??? Nie? a może to??? Noż kur....
Co do słodyczy to z moją mamą jest luzik, bo słucha mnie pod tym względem-przeciez to ja jestem matką i ja decyduję co je moje dziecko. Za to rodzinka mojego teścia??? Masakra! Z każdą ich wizytą toczę walkę, żeby mi nie karmili syna i nie jedli z nim wspólnie.... bleeee
Przebywanie z mamą jest fajne, ale na dłuższą metę każdego wkurza, bo wiadomo, że nie jesteśmy takie jak nasze matki, mamy inne poglądy i w związku z tym po pewnym czasie dużo rzeczy nas drażni. Do póki nie miałam dziecka, wydawało mi się, że nic mi w mojej mamie nie przeszkadza. Teraz dopiero widzę, jak bardzo się myliłam!