pamietam jak pierwszy raz opisywalas porod to czytalam z gesia skorka na plecach...
	niech rosnie zdrowo maly babelek
ewa a w piszu nie bedziesz w lato?
 
						
					
				
                    
 
	11.05 Bini skonczył 7 miesiecy ! Kiedy, pytam , kiedy to zleciało ?? Przeciez jeszcze nie tak dawno rodziłam... Cos mnie tknęło i wracam do tego...   
	  
	9.10.2012r . (dwa dni po terminie z OM , dzien terminu z USG. ) 
	godz. 5:26 
	Po dwoch godzinach snu , obudziłam się. Poczułam 'PYK' i myślę " Wody mi odeszly " - i tak sie stalo. Zalalo mnie cala. :D 
	Godz. 10:00 
	Wali do drzwi ktos. N schodzi otworzyc . Polozna. Sprawdza tętno , oglada kolor wod. "Wszystko ok. Czekac na skurcze ! " 
	Godz. 18:00 ( cos okolo ) 
	Nie czuje ruchów, wody leca nadal. Telefon do poloznej - co robic ? 
	 
	  
	Okolo 1:00 
	 Ide do wc , w drodze czuje ,ze leci mi po nogach. Wchodze do wc , swiece swiatlo i co widze ? 
	Pobudka na dobre okolo 7. N poszedl po sniadanie i kawe dla nas. 
	Godz. 8:00 
	Czekamy nadal .  Czekamy az do 10:00 . N idzie zapytac czemu jeszcze tu jestemy. " Nie ma miejsca " - slyszymy od poloznej. No szlag ! Jak to ?! Mam zaklepana wizyte , i miejsc nie ma ?! To sa jakies jaja ! 
	SALA PRZEDPORODOWA - widze ten napis na dzwiach i mysle - ochujeli. Mam miec pier*** wywolanie , a nie czekac jak na zabwienie . Okazalo sie ze dostane na poczatek tabletke dowcipna na ' rozruch ' . Spoko mysle . 
	Skurcze z 6 min . zrobily sie co 8. 
	Po 22 przyszla polozna , nie szpitalna ale od 'moich' poloznych.Poinformowala nas ,że moja midwife bedzie rano. Kazała nam jeszcze chwile poczekac , gdyż sprzątana jest sala , po rodzącej , i zaraz mnie tam przewiozą. Byłam w 7-niebie - o ile takowe istnieje na porodówce.. 
	 
	 
	Podali mi cos na rozwarcie - w moment 10 cm. Zorientowali sie po tym jak zwymiotowałam. 
	O godzinie 14:20 po 55 h skurczy ( po odejsciu wod ) urodziłam Synka - Gabriela. Z waga 3178g. 
	Dostal w 1 min- 5 pkt. a w 5 min - 7 pkt. 
	  
	  
	Kocham niuńka caaaaaałym serduchem ! 
	  
	  
	 
	Obudziłam N i mowie mu o wszystkim ,a on : " O ku**. To juz ?! " .Telefon do poloznej , obiecala byc o 9:00.
	Jednak za bookowała mi wywolanie na drugi dzien. Skurcze sa , ale nie regularne.
	Na szpital.
	W szpitalu KTG. Skurcze zapisuja sie co 10 minut - boli , ale sie da przezyc. Oczywiscie rozwarcia nie sprawdzili , szyjki tez nie - wracamy do domu.
	A w domu ? Ogladamy , gramy , nudzimy sie. Położylismy sie spac ok. polnocy. Oczywsiscie nie pospalam , bo skurcze sie powolutku nasilaja.
	10.10.2012r.
	KREW. Krzyk , panika ! Telefon do poloznej . Jedziemy do szpitala. Przyjeli nas. KTG , badanie rozwarcia - 2 CM. Zostajemy. Krew wziela sie z szyjki macicy - skurczala sie. Przy badaniu dowiedzialam sie ,ze mam cyste.
	Polozyli nas na patalogii ciazy.
	Idziemy spac - o 8:00 wywolanie.
	Noc nieprzespana. Skurcze juz co 8 minut. Powoli zaczynam sie bqc tego co bedzie..
	Kilka KTG zaliczylam , a miejsca jak nie bylo tak nie ma. Skurcze juz mocniejsze co 6 minut. Prosze o cos przeciwbolwego . Dostałam - Paracetamol. Mialam go ochote wsadzic poloznej w nos.
	Ta tabletka nie pomaga na lekki ból głowy.
	" Jest sala ! Idziesz na porodowke "  - polozna mnie odwiedzila z tymi slowami o 11. Miedzyczasie zaliczylam rozmowe przez tel Agata ( Redrose ). Obie wieszalysmy psy na szpitalu . 30 h od odejscia wod , a ja nadal w ciazy. -.-
	I po chwili tego pozalowalam .
	Polozna musiala wyczuc glowke malego. Wsadzila mi 5 PALCOW w pochwe - o kuuuurwa! Omal jej nie skopalam. Bol okropny. " Przepraszam , ale musze sprawdzic ulozenie glowki dziecka . " Po chwili slsze "UPS. " Pytam co sie stalo ? " Dziecko poruszylo glowka gdy je dotknelam , tym samym zmieniajac pozycje z prawidlowej na nie prawidlowa. " O KURWA. Dala mi tablteke i kazala chodzic. Po czym wyszla nie tlumaczac NIC.Tylko dowiedzialam sei , ze rozwarcie nadal na 2 cm.
	No to chodzimy. Pogadalam przez telefon z Ancia ( Anna89 ) , opowiadajac o wszytskim.
	I sie zaczela jazda. Skurcze co 5 minut. Kurwa , niiiigdy wiecej nie chce tego przezyc. Ból - straszny. Polozna kaze chodzic. A ja tylko do wc , a tam plaaacz na calego. boli jak cholera. W dodatku wyganiaja mnie z wc , bo " inne potrzebuja ! Nie przesadzaj , nie boli ! " - to mi wykrzyczala babka , która była na samym początku pierwszej ciąży ( dowiedziałam się o tym od Annabell, midwife ). Zadzwoniła Stacey ( położna ) wypytując o postępy. Była w szoku , że tak się wszystko ciągnie.
	Lekarka z grupa studentek przyszla im pokazac kobiete rodzaca - Jak szybko weszly , tak szybko wyszly. Zadawly mi glupie pytania podczas skurczy. Kazałam im wypier****.
	N patrzec nie mogl na mnie , nie mogl patrzec na to jak sie mecze.
	Nie spalismy praiwe wg.
	W ciagu nocy jakos 2 h. A gdzie tu do konca ?
	Po 2 h skurczy , polozna dala mi gaz. Peeełen odjazd. Ni cholery nie tlumilo bolu , ale tak mi smiesznie bylo . :D
	Po kilku razach prawie ze porzygalam.
	Dostałam zastrzyk rozkurczowy w biodro - miał mnie uspać . Połaczony z gazem sprawił ,że bylam ogłupiona totalnie.
	OD 16-tej az do 22 meczylam sie ze skurczami co 5 min.
	Pogadalismy , posmialismy się.
	O polnocy , przeszlam na porodowke.
	NARESZCZIEEE ! - mysle. Zebym wiedziala co bedzie dalej...
	- Podajemy hormon . I znieczulenie. Epidural. - slysze , i az sie ciesze na skurcze.
	Niestety Anestezjolog był zajety. I dostalam oxy , co by dluzej nie czekac. Pod KTG i jazda. Skurcze co 5 minut sprawily , że wyłam z bólu. Boaly bardziej niz ta po tabletce.
	Darłam sie o znieczulenie. Skurcze co 3 min - pomiedzy nimi juz mdlalam. Pamietam tylko ,ze trzymalam Glorie za reke , i blagalam o smierc. Trzęsłąm się jak w gorączce.
	Po 2-giej w nocy dostalam znieczulenie.Potem cewnik. Nareeeszcie ulga , pomyslalam.
	Yhyyym , powodzenia. Znieczulenie na mnie nie dziala. Jedynie tylka nie czulam.
	Godz. 3:00
	Rozwarcie nadal 2 cm.
	Zaniepokojona polozna poszla skonsultowac sie z lekarzem . cos na KTG jej sie nie podobalo . Okazalo sie ,ze tetno synka spadalo na oxy. Odlaczona mi kroplowke. Skurcze co 5 minut. Znow. Lezal owinety pepowina na moim kregoslupie 
	- Cesarian Section - slysze i zaczyam plakac. Nie wiem czy z ulgi czy ze strachu. Dali Norbertwoi stroj na sale operacyjna.
	Leze i czekam aż zabiora mnei na CC- a tu cisza.
	Czekaja az maly sie odwoci. I odwrocil. :)
	Ciagnelo sie to wszystko tak do 11. O tej godz postanowione zostalo , ze bede przec.
	I parlam. do 14:00 , bo o tej godzinie przyszli lekarze i zadecydowali , ze uzyja vacum. Babka 3 raza zakladla malemu ssak - ale bez efektu. Patrzylismy na nia przerazeni , bo za kazdym razem ciagnela z calych sil - i nic. Ja parlam, jak szalona. Oddechu złapać nie moglam. N trzymal mnei za reke , polozne nogi , lekarz ordynator reke , a porod odebrala.. anestazjolog. :D Skonczylo sie na uzyciu kleszczy .
	Połozyli mi go na chwile na brzuchu i zabrali zeby podac tlen. Synus mial uszkodzony splot ramienny , i glwoke mial poraniona. :(
	 Kocham go całm sercem. Warto bylo przez to przejść . :)


pamietam jak pierwszy raz opisywalas porod to czytalam z gesia skorka na plecach...
	niech rosnie zdrowo maly babelek
ewa a w piszu nie bedziesz w lato?
Podusia, my bedziemy w Piszu , ale jakos w przyszlym roku dopiero.. ;-(
Przeprowadzka nas zezre. :/
	 za rok tez bedziemy napewno:) fajnie zeby dzieciaki sie pobawily, za rok to juz beda smigac
	Super by było 
|  | 
 
		