hej ja sobie nie radze :)ledwo chodze bo mnie wszystko boli nie moge z łóżka wstac musze prosic męża żeby mnie podniosł sikam co 15minut:)ciężko mi nosic brzuszek pozatym przytyłam 20 kg i ciezko mi okropnie bo zawsze byłam szczupła chce juz urodzic a do terminu zostały mi 2 tygodnie.Pozatym zmierzła jestem wszystko mnie drażni .....jakiś koszmar:)ale jeszcze troche i musimy wytrzymać :)pozdrawiam
zatrzymuje mi sie w organizmie. codziennie ze zgroza patrze na moje male baleronki (czyt, stopy) zakonczone parowkami i na moje plastusiowe palce u rak oraz podpuchnieta twarz! zgroza. moj TZ mowi, ze nic tylko smarowac musztarda i jesc :-) zrobil mi sie od tego nawet drugi podbrudek...
a pic mi sie chce...jakbym miala kaca, po conajmniej tygodniowej imprezie. dobrze, ze to juz niedlugo...!
a tak poza tym to marzy mi sie powrot do czasow, kiedy moj pecherz potrafil utrzymac wiecej niz 5 kropel moczu.
co u Was dziewczyny? jak radzicie sobie ze zmeczeniem, frustracja i niekonczacym sie czekaniem pod koniec ciazy?