Jak niektóre z Was wiedzą, ostatni raz pisałam jak byłam już spakowana i cekałam na transport..... Nie było to łatwe co ja sie nabeczałam aha i co najwazniejsze o mało co nie urodziłam!!! Z tesciem nie rozmawiam, bo powiedzial ze mi sie w mozgu poprzewracało przed porodem no i ze rodzine rozwałiłam po drodze jeszcze usłyszałam ze jestem głupia i beznadziejna ale to powiedzial 14-latek... Nie moge mieszkac narazie z rodzicami bo chce zeby tata maluszka był ze mna w tych bardzo waznych chwilach, same rozumiecie tam nie byłlo takiej mozliwosci a poza tym za jedborazowy alarm w dodatku fałszywy musiałam zapłacic 100 zl a na forsie ja nie spie... tu mam szpital pod nosem,w dodatku potrzebujemy sporej gotowki na to zeby michał zwolnil sie z pracy bo robil pare kursow i podpisał pare kontraktow tak ze nie jest za ciekawie a nastepnego kredytu napewno nie wezmiemy..... Tydzien siedzialam u rodzicow odpoczełam przed porodem, teraz siedze znowu w domu ale z michlem i jest mi razniej,pozniej zdecydowalismy ze sie przeprpwadzimy bo w koncu zrozumial ze tu nie ma dla nas miejsca.... damy rade...... dziekuje wam za ciepłe słowa kochane:).....