....opisze swój poród tak jak obiecałam w poprzednim blogu! 21lipca...będąc równo w 39tc miałam wizytę u ginekologa....poszłam....stwierdził,że wszystko już przygotowane do porodu...tylko czekać na skurcze:))...pomyślałam ok.....bedę czekała, bo wyjścia i tak nie mam! I w nocy się zaczęło :D....wstaje po 1:00 siusiu.....wstaje z kibelka i nadal siusiam :)).....tak tak...wody zaczęły mi odchodzić! Biegiem budzę mamuśke,żeby poszła spać do chłopaków, bo męża nie ma...w delegacji :(. Dzwonie po koleżankę-sąsiadkę z którą się umówiłam że mnie zawiezie i zostanie ze mną przy porodzie! Dojechałyśmy do szpitala ok 2:15...i tam cała papierkowa robota....a skurczy jeszcze brak! Na oddziale byłam ok 2:45....i powoli zaczęły się mało jeszcze bolesne skurcze. I oczywiście badanie i rozwarcie na 3cm....szyjka skrócona...twardawa...trzeba czekac na rozwinięcie akcji! I tak do 5:00....następne badanie....rozwarcie na 4cm...a skórcze już masakryczne:S....i dwa porody obok....wszystko słysze:/....jeden już dobiegł końca i zaczął sie drugi...parte już! lekarka mówi że jak odbierze ten poród to podłączy mi kroplówke z dolarganem,który złagodzi ból i przyspieszy zarazem rozwieranie sie szyjki....ok....tylko szybko sobie myśle bo już na palcach z bólu chodze! i to nieszczęsne ktg....dobrze że krótko....:) Odebrany poród u koleżanki obok a ja czuje że zaraz urodze i krzycze.....i znowu badanie....w skurczu....i? nagle rozwarcie pełne...nie trzeba już dolarganu....rozkręcanie łóżka do porodu i się zaczyna....godz 6:15.....umieram....już krzycze że nie dam rady....ale dałam:))....w końcu o 6:30 wyskoczył mój kochaniutki Kubuś :*...jaka ja byłam szczęśliwa....że już po wszystkim...że już jest cały i zdrowy po tej stronie...to jednak najpiękniejsza chwila w całym życiu ....no to już 3 taka moja chwila:)) i każda była piękna...najpiękniejsza:D...to jest po prostu nie do opisania.....wie to tylko kobieta która już to przeżyła....poród siłami natury oczywiście,bo nie wiem jak jest po cc...ale na pewno nie tak jak po naturalnym porodzie.....świadoma jaką ciężką drogę oboje przeszliśmy-to zobaczyć swoje dzieciątko jest najwspanialszą nagrodą za to wszystko :) Oczywiście bez nacięcia krocza się nie obeszło...bo maleńki był duuuuży....4420...ale dliśmy radę:)) No i cały czas przy mnie była koleżanka,która zaczyna w tym roku studia na pielęgniarstwie....i sama już rodziła ale przez cc...więc miała prawdziwą szkołe ze mna;D I tak 22 lipca-6 dni przed terminem (jeszcze jako raczek) na swiat przyszedł mój Kubunio kochany ;) Dodam,że w tą MOJĄ noc było 11 porodów....ja byłam ostatnia:) Pozdrawiam :*..,i dołączam zdjęcie mojego małego człowieczka ;)
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 20.
Gratulację! :) Świetny Maluszek :) Też bym tak chciała,by szybko poszło jak Tobie...ale ja będe rodzić po raz pierwszy-więc jest to mało prawdopodobne :)
Pozdrawiam.
Dzięki dziewczyny ;)
Trzymam za was kciuki...na pewno będzie szybko i zaraz zapomnicie o bólu mogąc cieszyć się waszymi kruszynkami....wszystko da się znieść dla tych cudownych istotek w brzuszkach:)...na prawde...
musicie być silne....pozdrawiam :))