Siłą rzeczy szósty miesiąc był najbardziej przełomowym miesiącem w życiu Szymona. Zdobył bardzo dużo umiejętności. Stał już się takim kumatym dzieciaczkiem że czasem tęsknie za tym moim małym noworodkiem
- ważę około 8 kg
- noszę ubranka na rozmiar 74
- trzymam sam butelkę
- chwytam stopy i pakuję je do buzi
- wydaję coraz nowsze inne dźwięki
- pełzam do przodu
- jeszczę nie siedzę, posadzony i trzymany na kolanach tak, na łózku z oparciem też jeszcze nie. W sumie mamy czas
- zacząłem ostatnio się śmiać w głos
- piję już mleko dwójkę (jest o nieboooo lepsza od jedynki, bo jedynką już pod koniec plułem)
- zębów brak, ale coś chyba zaczyna się od paru dni chyba dziać bo często płacze, kupki są całkiem inne i inaczej "grzebie" sobie w buzi
Obniżyliśmy ostatnio poziom w łożeczku bo aż strach było jak on zaczął po nim wędrować. Ostatnio lubi oprzeć ciało na głowie i stopach i pupa do góry a potem fruuu na boczek. Wprowadzaliśmy całt ten miesiąc gluten, przyjął bez problemu. Teraz zabieramy się za jajo Przestał bać się ludzi, dużo osób mówiło, że ten strach do tłumów i ludzi to przejściowe i na szczęscie okazało się to prawdą. Interesują go inne dzieci, tylko te starsze bo na rówieśników nie patrzy z zainteresowaniem. Niestety nienawidzi być w wózku, ani w gondoli ani w spacerówce. Maks pobędzie tam 10 minut i klapa. Dobrze że mamy podwórko więc nie ma z tym problemu, bo w mieście nie było by już tak fajnie.
W lany poniedziałek został ochrzczony. W kościele byłgrzeczny (o co siębardzo bałam). Podczas lania główki trochę pojęczał bo był na rękach na leżąco czego nie lubi. Siedział na kolanach całą mszę i był wpatrzony w księdza i wszystkie lampki.
A teraz małą fotorelacja
Do zobaczyska za miesiąc ciocie