jak postanowiłam tak zrobiłam...i nadal nie wiem czy tego chcę.
Miałam dziś rozmowę, tylko rozmowę, więc do zatrudnienia jeszcze długa droga, ale tak myslę i myslę i nie mogę nic wymyśleć. Wiem, że dobrze wypadłam, bo przesłuchiwały mnie 2 babki i obie stwierdziły, że rekomendują mnie dalej, na drugi etap już w centrali, ale nie wiem czy jest sens do niego podchodzić.
Po pierwsze - marne zarobki, a wymagania duże, ale o coś lepszego w Chojnicach trudno. Pracowałabym w sumie tylko na nianię i przedszkole, ale docelowo może to zaprocentować, kolejną umową i podwyżką, są też premie, różne konkursy, luxmed, karta sportowa i inne takie które nie mają wymiernej wartości finansowej, ale też motywują do pracy. Kurczę, to bym przełknęła, ale na początek 3-miesięczne szkolenie poza miejscem zamieszkania.
Firma zapewnia mieszkanie i dojazdy na ten czas, więc kosztów nie będzie, ale co z dziećmi? Przecież nie zostawię chłopaków na 3 miesiące z nianią? Poza tym częste szkolenia produktowe, też wyjazdowe. Czy to jest praca dla matki małych dzieci?? Kolejna sprawa - praca zmianowa od 7 do 19. Pierwsza zmiana do 15, więc ok, ale po drugiej zmianie dzieci bym tylko położyła spać.
A z drugiej strony - praca z perspektywami na przyszłość, jeśli się sprawdzę to popracuję latami, możliwość awansu, duży nacisk na rozwój...i na sprzedaż.
Tylko czy warto poświęcić dzieci dla pracy?? Czy to jest rozwiązaniem moich problemów psychicznych? Teraz nie wyrabiam i chcę wyjść do ludzi, ale jak długo wytrzymam bez dzieci??
Chyba wolałabym, żeby nie oddzwonili, żebym nie musiała podejmować decyzji;-)
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 8 z 8.
Powiem ci ze to jest tylko i wyłącznie moja perspektywa ale ja bym takiej pracy nie przyjęła. Bardzo ważne bylo dla mnie że nie muszę nigdzie jeźdzć, zero delegacji( albo tylko na targi raz, dwa razy do roku), że mogę wyjśc o 16.00 i niczym się ne martwć- ze wzgledu na dziecko. Mialam oferty na handlowca( nawet od partnerów handlowych z Niemiec, z ktorymi wspolpracowala moja byla firma) gdzie byly by super zarobki a zwlaszcza wysokie prowizje od sprzedaży, ale nawet się nad tym nie zastanawialam- mam rodzine.
No i oczywiście zarobki, o ktorych piszesz. Zap..lasz za miske ryżu a ktos inny na tobie sie bogaci, never- ever.
Też mam te wszytskie luxmedy ale na koncu liczy sie jednak to co jest w portfelu. I tak zarabiam teraz mniej niz w poprzedniej firmie( jak pisalam, dla świętego spokoju który mam teraz poszlam do trochę gorzej platnej pracy) ale nadal jest to dużo więcej niż srednia karjowa. A jednak odczuwam że jest mniej.
Wiadomo w malej miejscowości jest inna bajka, więc rozumiem ale to jest jeden z tych powodów dla ktorych nie chcialabym mieszkać ( w PL) w malej miejscowości, jak widze że szwagierka po studiach ekonomicznych w takiej wlasnie miejscowosci zapieprza za 2000,a podwyzke dostali po iluś tam latach 150 zł brutto, to jest dla mnie masakra.
Jesli masz duze szanse na to ze nie bedziesz calkiem na dole tylko szybko awansujesz i zarobki sie polepszą to ok, poza tym taka praca= tylko i wyłącznie frustracja.
Chyba ze siedzenie w domu jeszcze bardziej cie dobija wtedy spróbuj, zawsze można zrezygnowac po paru m-cach.
Ps. zobacz sobie na "Gowork" co ludzie pisza o firmie, mi juz parę razy jakas oferta sie podobala a jak zobaczylam co ludzi piszą jak jest w rzeczywistości to mi sie odechcialo, wiadomo ludzie pisza, jeśli już, to głownie złe rzeczy i przwaznie pisza tez pracownicy fizyczni( jesli to fabryka) ale zawsze cos ciekawego sie mozna dowiedzieć.
Agawita ma spore doświadcznie i rozsądne podejście do sprawy. Zgadzam się z nią... A może pomyślisz o samozatrudnieniu? Słyszałaś o inkubatorach przedsiębiorczości?
Jeżeli pogodziłabym prace z domem to poszłabym do pracy. Jeżeli byłoby mi cieżko to połaczyc zrezygnowałabym i tyle. Nie spróbujesz nie bedziesz wiedziała, a to naprawdę mega odciążenie psychiczne. Ja w pracy odpoczywam(dorywczo chodzę) dla mnie to wielkie odciążenie i mega zastrzyk energi. Na mnie juz pora na stała pracę (o która niestety tu cieżko) i jakbym tylko dała radę to połaczyć na poł z mezem nie wahałabym sie podjąć żadnej pracy.. zrób jak uważasz, ale ja polecam chciażby dla poprawy własnego stanu psychocznego..
Haha, z tym stanem psychicznym jest tak- siedzisz w domu lapiesz doła i chcesz do pracy. Masz potem w pracy masakrę, ewentualnie szefa wariata, koleżanki które intrygują, wściekłych klientów na telefonie i chcesz do domu byle z dala od tego wszystkiego. Never ending story ;)
Chyba że trafi sie praca ktora jest w porządku, podobno bywają ;) Ja na razie jestem niecale 3 m-ce więc nie wiem jak będzie, na razie dobrze to wygląda.
Annan, ale to właśnie o to chodzi, że ciężko byłoby mi połączyć pracę z domem.
Gdyby nie te szkolenia wyjazdowe, to też bym się pewnie zdecydowała, ale myślałam pół nocy i to jednak nie jest praca dla mnie. Kusi mnie, bo pierwszy raz będę na utrzymaniu męża, ale nie pójdę do pracy kosztem dzieci;-(
Masz rację, Agawita, dziś mi źle w domu, za miesiąc będę miała dość pracy.
Katiuszka, działalność będę likwidować od stycznia, bo jej nie prowadze od urodzenia Aleksa