Ta ciąża nie była planowana. Z jednej strony namawiałam męża, bo chciałam trójkę dzieci, a z drugiej strony byłam przerażona, bo jak ja dam radę sama z trójką małych dzieci? Sama nie wiedizałam czego chcę - chciałam coś zmienić... chciałam zadbać o siebie, wyjść do ludzi, może wrócić do pracy... Było mi na rekę, że "wpadłam" bo nie musiałam podejmować decyzji co do dalszego życia.
Ale stało się tak, jak się stało. I nie wiem czy będziemy się starać o kolejne dziecko, czy jednak nie. Zanim jednak ŚWIADOMIE zdecydowałabym się na ciążę, chciałam poznać przyczynę poronienia. Chciałam wiedzieć czy wystąpiły wady genetyczne, czy to "wina" mojego ciała i tego, że ja choruję, a organizm sam uznał, że ciąża jest zbyt dużym obciążeniem. To dla mnie ważne na przyszłość i ewentualną ciążę, bo jeśli to mój oraganizm zawinił to nie będę nawet myśleć o kolejnym dziecku.
To co poroniłam, musiałam oddać pielęgniarkom, a one przekazały to do dalszych, obowiazkowych badań wykonywanych przez szpital. Byłam więc dziś odebrać wynik z histopatologii i stwierdzono, że "widoczna jest szara tkana o wymiarach 10 cm, w której nie stwierdzono cech płodu". Partacze!!! Była główka z oczami, rączki, nózki... przeciez ja to widziałam gołym okiem, a dla nich to szara tkanka bez cech płodu.
Wkurzyłam się strasznie. Umówiłam się dziś na 14.00 z patologiem, bo chcę wiedzieć na jakiej podstawie stwierdził on, że to nie był płód i co sie stało z resztą ciałka. Zaraz po wyjściu ze szpitala zgłosiłam w patomorfologii, że chcę zrobić badania genetyczne i potrzebuję próbek z płodu, a nie moich, a wychodzi na to, że nie chciało im się badać i w próbce jest tylko moja krew.
Czy w tym kraju wszystko musi byc robione na odpier.ol??
Ginekolog stwierdził, że to przecież wystarczy do określenia płci i będę mogła złożyc wniosek o macierzynski, a płeć będzie...żeńska. Bo po prostu zbadają moją krew.
Skoro tak -to po co mam badać płeć? Po co mam płacić skoro wiadomo jaka płeć będzie? A no po to, że zgodnie z polskim prawem lekarz nie ma prawa wpisać płci bez badań genetycznech. Każdy chce zarobić.
Gdyby mi chodziło tylko o płeć to machnęłabym na to ręką, ale po co mi MOJE badania genetyczne???
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 4 z 4.
Anita, gdybym miała 20-parę lat, byłabym zdrowa i bardzo by mi zależało na dziecku, to też bym raczej badań nie robiła, tylko próbowała do skutku, dlatego nie chodzi mi o szukanie "winy", a ustalenie przyczyny. Mam dwóch synów, więc nie muszę koniecznie urodzić kolejnego dziecka, ale jeśli mam się na kolejną ciążę decydować, to chciałabym wiedzieć, że czy za poronienie odpowiedzialne były np wady genetyczne płodu, a prawdopodobieństwo, że się powtórzą jest minimalne, czy to raczej wina mojego organizmu i powinnam sobie odpuścić.
Kolejna sprawa, że nie lubię wyrzucać pieniędzy w błoto. Skoro więc, mam zapłacić za badania genetyczne, to chciałabym, żeby były one zrobione rzetelnie.
...