kochana drugi poród nie oznacza lżejszy:)))) wiec spokojnie dojedziesz do szpitala:)
i nie na rękę ale na szyjkę czy gdzie to się tam zakłada :) ale na wegę złota. Wczoraj u gienka usłyszałam, że mam rozwarcie, przez chwilę poczułam się jak na porodówce. Strach mi przeleciał po plecach, bo jak Majka wyskoczyła dosłownie na świat w 45 minut to zakładając, że drugi poród będzie szybciej trwał to ja chyba nie zdążę do szpitala i urodzę na kafelkach w kuchni. Póki co za tydzień ten krążek bo wczoraj trochę krwi się polało po cytologii. Za tydzień również kolejne prenatalne i jakbym mogła to bym nie poszła bo mnie to stresuje maksymalnie ale cóż zaciskam dzielnie pośladki i leżę plackiem do kolejnej wizyty. Majka pranie itd a M mielone na kolejne dwa dni obiadu. Dobrze, że ma kto pomagać i mam luksus leżenia plackiem w domu a nie w szpitalu. Ostatnio jak leżałam 3 dni to pies mi zasrał całe mieszkanie i dywan za milon dolarów. Bardzo jest delikatny emocjonalnie :) Przebadałam również piersi bo moja mama kilka dni temu przyznała się, że rak i już na zabieg do amputacji. Zostałam również wyłączona z rodzinnyc dyżurów u babci, bo dziadek umiera w domu na raka płuc. Przerzuty ma już na mózg ale również chwile kiedy wraca do życia, woła wtedy: " Kocik jesteś tu?" i babcia mówi: "Jasne kochanie, cały czas jestem." Wiecie co, to jest prawdziwa miłość...
...a mały wierci się w ciągu dnia a od 23:30 do 3 nad ranem to skacze na całego :)
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 6 z 6.
Popłakałam sie,masz wspaniałych dziadków.... chciała bym żeby mnie ktoś tak kochał. Aż jeszcze raz to przeczytałam i znów sie poryczałam dużo sił dla Was. Tacy ludzie nie powinni cierpieć.
A Ty kochana moja odpoczywaj mocno i dzielnie. Jak co to wal smiało jak by coś trzeba było kupic,zrobić,ugotowac na dłuzej i więcej. Przybęde i uratuje i nie obawiaj sie prosić,my matki musimy sobie pomagać i powiedz temu łobuzowi małemu że ma całusy od cioci.
haha zena to ją pocieszyłaś niech jest lekki ale niech trwa 46 minut , przez minute oblecisz korytarz i szybko sie połozysz na porodówce
Twoi Dziadkowie przypominają mi moich rodzicow... Moj Tato, tak jak Twoja Babcia, był przy Mamie... wspierał. Taka miłość się nie zdarza (skradłam z TVN Style) i o takiej marzyłam.... a Ty Kasieńko jesteś wspaniałą kobietą pełną ciepla i czułości. Dbaj o Was:-* Duszko
Powodzenia Katarzynko, trzymam kciuki, duzo sie u Ciebie dzieje i synkowi sie śpieszy, ale jeszcze troche, grunt ze masz pomoc i wsparcie w tych cięższych chwilach:*
widać, że bardzo się kochają Twoi dziadkowie - tylko pozazdrościć takiej miłości... szkoda, że ten czas tak szybko leci jedni odchodzą, drudzy przychodzą... dużo siły dla Twojej rodziny i oczywiście dla Ciebie a synuś jeszcze niech się nie pcha na zewnątrz - powiedz Mu, że ma jeszcze troszkę czasu - zdrówka! :*