Już po badaniach prenatalnych i całe szczęście bo myślałam, że ze strachu umrę na serce. Ale na serce ze strachu umierają tylko sarny a muchy wysychają jak futro na starym niedźwiedziu ;) Byłam tak sparaliżowana ze strachu aż lekarz zapytał czego się tak boję. To się przyznałam, że do nocy czytałam o braku pęcherza i wodogłowiu... zapytał tylko czy przyjechałam na badanie samochodem i czy przed przyjazdem czytałam o wypadkach samochodowych :D Dobra do rzeczy, z małym wszystko ok. Serducho, nerki, kręgosłup etc wszystko. Całe 406 gram mojej miłości :) Milan nie chciał obrócić na końcu bużki do zdjęcia więc mamy zdjęcie siusiaka :D M biega z tym zdjęciem siusiaka jak dziecko : "Patrz to Twój brat" do Majki, patrz dziadek "To twój wnuk" :D Chyba sobie je włoży do portfela :D albo go powiesimy razem ze zdjęciem Jagody i Majki na ścianie :) Teraz tylko dalej leżę jak placek po węgiersku bo muszę czekać na wyniki z labolatorium aby mi założył ten krążownik, szyjka 2 cm ale najważniejsze, że z małym ok :) Dam radę, w leżeniu jestem dobra.
...i na dobrą noc i jutro na dobry dzień dla Was dziewczynki oto ten młodzieniec ;) Ja tam wolę straszych ale temu na moje oko nic nie brakuje ;)
P.S zdjęcie mojego autorstwa więc z moim nazwiskiem :) a co tam, ja nie mam nic do ukrycia ;) Siusiaka nie daję bo wszystkie wiemy jak one wyglądają ;)