Ogromnie współczuję.. trzymaj się i nie poddawaj dla syneczka .. :*
to jest w zasadzie mój pierwszy wpis na blogu i od razu o charakterze smutnym.nie wiem szczerze mówiąc od czego zacząć taki mętlik w głowie posiadam.
chcę się tym podzielic tutaj,gdyż w swiecie realnym nie jestem jeszcze na to gotowa.
tak więc 7.10.2012 straciłam Swoją Perełeczkę. zaczęło się niewinnie,od lekkich bólów podobnych do menstruacyjnych po spacerku. późnym wieczorem pojawiła sie krew w niewielkiej ilości i tu zapaliła mi się czerwona lampka,ponieważ wiem,że plamienie brązowe może nie być niepokojące lecz,gdy pojawi się krew to już sygnał niedobry....i podjęta decyzja ,że noc przeczekamy a rano do szpitala...tak więc po nocy z tym ciągłym nie slinym bólem od razu do szpitala droga objęta,ponieważ kolejny sygnał juz mnie przeraził -ciągłe parcie na stolec.........strach i ciągły niepokój nie dawał mi spokoju.
w szitalu -dodam że mieszkam w UK-szybko mnie przyjęli zaczęła się męka i wielkie rozczarowanie. z tej racji,że była niedziela nie zrobili usg,bo w niedzielę nie wykonują takich badań,nie zrobili KTG....co jedynie zrobili? pobrali ode nie mocz,aby przeprowadzić test ciążowy...aby przeprowadzić test ciążowy,kurwa???!!!!!!......czkełam 2 godziny,,po czym kobieta(raczej nie lekarz)stwierdziła,że takie krwawienie,bo nieiweilkie czasem może wystąpić,więc zbadała mi brzuch(coś jak masaż) i tu się zaczął koszmar.w momencie gdy zeszłam z łózka dostałam krwotoku ,zapaćkane spodnie kałuża krwi na podłodze i od razu decyzja,że muszę trafić na oddział,bo to źle wygląda.i już ryk i ryk i ryk......po wizycie w talecie wiedziałam,że est bardzo źle,,gdyż wydaliłam wielki skrzpe wielkościi 1/3 dłoni..okazaó się,że zaczął mi odchodzić czop.przewieźli mnie na oddział i tam czekałam przez kolejne 2 godziny na badanie lekarza.w tym czasie ciągle wydałam te ogromne skrzpy ,bałam się,płakałam, krwawiłam jak z niekodręconego kranu.....lekarz w kocu stwierdził,że STRACIŁAM DZIECKO :( a wieczorem b operacja wyczyszczenia....świat mi się zawalił,gdyż pomimo ,iż wiedziałam i czułam,że jest źle tlił się we mnie płómyk nadziei,że Moje Dzieciątko i ja damy radę....niestety nie daliśmy.
najgorsze jest to,że pomimo usiłowania doweidzenia się co się stał,dlaczego tak się stało nikt nic nie wiedział...podali mi tylko przy wypisie nr na infolinię dot wczesnych poronień...próbowałam dowiedzieć się także jakiej płci było dziecko,także nie dowiedziłam się a to przecież takie ważne wiedzieć o płci i powodzie..najgorszy dzień w moim życiu 7.10.2012 !!!! od początku czekaliśmy na Lidkę ,więc LIdka pozstanie.
ciągle myślałam o Swoim wspaniałym synku dla którego mam żyć i póki co nie daję po sobie poznac,o nie chce,aby widzial mnie w takim stanie.
nie potrafię jeszcze o tym rozmawiać,boli mnie strasznie serduszko...nie zdążyłam nawet ujrzeć Mojej Lidzi(pierwsze usg miałam wyznaczony na 11.10.2012)i nie ujrzę nigdy.nie zdązyłam poczuć Jej ruchów i nie zdąrzyłam jej nawet utulić....Boże ,dusza i serce mi krwawi !pieprzone życie,potrafi zaskoczyć z hukiem...
wybaczcoe Kochane koebitki,ale musiałm się wyżalić i to z siebie wyrzucić i przepraszam za tak obszerny wpis.nie oczekuę komentzray a jedynie zrozumienia.
Lidziu,kochana Ma Kruszyneczko zawsze pozostaniesz w naszysz sercach i pamięci.Kocham Cię ponad życie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Twoja mama :*
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 8 z 8.
[*] wiem jak to boli:(przeszlam to samo:(
Współczuję Ci bardzo kochana:(Wiem co czujesz ja w bardzo podobny sposób straciłam moje maleństwo w 16tc:(Wtedy myslałam tylko o swojej córeczce która miała 2latka dodawała mi sił!Dziś ma 6lat i jest dla mnie wsparciem w ciężkich chwilach:)W tej chcwili jestem w kolejnej ciąży i jest dobrze,życzę Tobie tego samego,siły i wytrwałości:*Trzymaj sie :*
Trzymaj się, współczuję bardzo.
ojejku :(( ..tak bardzo współczuje , trzymaj sie kochana
Strasznie mi przykro
Wspolczuje:/ trzymaj sie
Strasznie mi przykro :( Przeszłam to samo i wiem jak Ci teraz jest ciężko :( Całuję bardzo mocno:*