jeszcze troszke oby do 37 tygodnia:)
odliczam dni do wizyty kontrolnej, chcę wiedzieć, co się zmienilo i czy będę mogła zacząć ,,chodzić", poki co zaciskam zęby i odliczam dni...
naprzemiennie czuję radość, że to już niedługo, spotkanie z malutką, poznamy się w końcu po 9 mies. oczekiwania i planowania drugie tyle:)
a z drugiej strony jakis taki ...hmmm lęk przed nieznanym, nieodwracalnym, czy sobie dam rade? na pewno dam rde, jest tyle samotnych kobiet, radza sobie to i ja:)
może mąż na poczatku troszke pomoże, a potem powinno byc coraz lepiej
nie mam żalu do nikogo, ich zycie, ich sprawa, nawet w mojej leżącej ciąży specjalnie sie nie interesują, po prostu ja tez będę obojetna, jeśli będą potzrebowac pomocy kiedykolwiek, potrafie być konsekwentna, dobrze, niech tak będzie, dajemy sobie rade z maleńką Alusią w brzuszku póki co...
mam nadzieję, że rodzina którą stworzę będzie normlana, prawdziwa, nie będzie sztucznym tworem i co by się nie działo chciałabym aby moja córka mogła zawsze na mnie liczyć, w każdej sytuacji, wiem czego może potrzebować kobieta, córka, wiem czego mi całe życie brakowało i spróbuję dac to swojemu dziecku
tymczasem czwarty tydzień leżenia pod rygorem.. momentami nie daję rady, widze te niedociagnięcia tu i tam, to bym zrobiła tamto, ach...wczoraj zaczęłyśmy 35 tc, oby do przodu...