Gratulacje :) Ja ostatnio jak próbowałam usypiac mlodego to myslalam że oszaleja, ja go kłade, a on wstaje, ja klade, on wstaje i tak wytrzymałam aż 40 min bo ile można.
No stwierdzam z całym przkonaniem, ze mądra Bestyjka z tego mojego Ninka:) Nie minął nawet tydzień od początku naszej nauki samodzielnego zasypiania i to co osiągnęłśmy obie to sukces na całej linii. Przede wszystkim nocne zaypianie jest mega szybkie i na szczęscie mruczenie Ninie do ucha i głaskanie po pleckach w pozycji zgiętej na pół odeszło w zapomnienie praktycznie na drugi dzień. Teraz cała akcja trwa maksimum 10minut i moja rola ogranicza się do tego, że muszę włożyć Małą do łóżeczka i położyc na na poduszce a potem usiąść koło łozeczka i cierpliwie poczekać aż zaśnie. Drzemka w ciągu dnia zaczyna się dokładnie tak samo. Na początku myślałam, że Nina będzie miała problem z odróżnieniem tego kiedy ją wkładam do łóżeczka w celu spania a kiedy tylko ma tam chwilkę posiedzieć. ALe sprawa sama się rozwiazała bo Smarkata wie, ze jak ją kładę tzn ze idziemy spać a jak ją sadzam na kołderce tzn. że może wariować. Normalnie taka dumna jestem z Niej. I z siebie zresztą też.
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 3 z 3.
No my najdłuzej 30minut zasypiałysmy "się nawzajem" i Nina dokładnie 30 razy wstawała a ja odkładałam ją spowrotem; ale na szczęście to była jednorazowa akcja:))
U nas tak za każdym razem było, przez 4 dni i póki co zrezygnowałm bo juz nie miałam siły, a na rękach zasypia w 5 min.