Coraz krótszy czas do terminu wyznaczonego przez lekarzy, ale mój syn nie zamierza nas zaszczycic swoją obecnością. Niedawno pisałam o pojawiających się objawach, które niezmiernie mnie cieszyły jednak był to fałszywy alarm. Dziennie odbieram kilka telefonów i każdą rozmowę zaczynam od tekstu: "Jeszcze nie urodziłam / Jeszcze nie rodzę / Jestem w domu nie na porodówce..." Wszyscy się ekscytują, nawet mój szef do mnie zadzwonił. A ja nadal w dwupaku i to porządnej wielkości. Czytam jak dziewczyny boją się porodu a ja po prostu nie mogę się już doczekac skurczy i wyjazdu do szpitala. Może to i głupie (pewnie nie jedna tak uważa) ale ja chcę byc już po. Już nawet to nasze nowe mieszkanie nie robi na mnie wrażenia bo i tak nie mialabym wystarczająco sił, żeby je teraz doprowadzac do porządku. Wyczytałam w mądrym internecie kilka sposobów przyspieszenia akcji porodowej jednak jak na razie rzaden nie zadziałał. Jutro idę po herbatkę z liści malin,bo podobno ma jeszcze inne działanie, na którym mi bardziej zależy, ale może i w tym pomoże.Jak na razie CZEKAM...
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 2 z 2.
Moj Samuel urodzil sie 2 dni po terminie i powiem ci ze tez juz sie nie moglam doczekac bo mialam wrazenie ze mnie rozerwie jak nie urodze :) Rozumie cie doskonale i trzymam kciuki za szybka akcje :)