:-(
Komentarze: 28Jest 2.44. Nie mogę zasnąć bo właśnie Sprawdziłam telefon mojego "ukochanego". Coś dziwnie go chował przede mną. No i już wiem dlaczego. Zdradza mnie. Sypia z... Czytaj dalej »
Pisze to nie po to, zeby sie tlumaczyc, bo to moje zycie. Może wlasnie po to zeby pokazac jakie to zycie...
W wieku 19 lat zaszlam w ciaze. Nie powiem, ze w chwili kiedy zobaczylam wynik testu byl to szczyt moich marzen. Zmienilo sie to kidy poszlam do lekarza a on to potwierdzil. Nagl zaczelam sie cieszyc. W przeciwienstwie do mojego owczesnego faceta, ktory nagle bardzo sie zmienil. Juz nie byl taki mily i kochany, ale wtedy tego nie zauwazylam. Jak to na wsi bywa - szybki slub i huczne wsele. A potem szara codziennosc. Mielismy miszkac u mnie ze wzgldu na dziecko,ale moj maz corac czesciej jezdzil do siebie. Coraz czesciej klotnie i awantury. W dniu porodu nie chcial jechac nawet do szpitala, ale presja otoczenia go zmusila. Po prordzie byl tylko raz na kilka minut a ze szpitala odebrali mnie rodzice bo on byl zajety. Dzickiem sie za bardzo nie zajmowal. Nigdy nie mial czasu. W koncu stwierdzil z nie bdzie u mnie mieszkal wiec po wielu klotniach przeprowadzilismy sie do niego. Jgo ojcic na kazdym kroku chcial mi udowodnic jaki to on jst dla mnie dobry i ze powinnam mu byc wdzieczna ze jego syn nie zostawil mnie samej z brzuchem. Maz mowil jedno a kiedy tylko do akcji wkraczal tatus, nagle zmienial zdanie. Kiedy mowilam swoje zdanie tsc dzwonil do moich rodzicow, wzywal ich na rozmowy o moim malznstwie, przy ktorych nigdy nie bylo mojego meza. Utrzymywalam sie sama ze stypendium i z pomocy moich rodzicow. Maz nie dawal mi na nic. Nie raz uslyszalam ze nie wiem co ile kosztuje bo nie pracuje a zuzywam. Znosilam to dosc dlugo, az pewnego dnia moja corka poparzyla sie goraca herbata. Byla wtedy pod opieka siostry meza i innych doroslych, kiedy ja robilam jej mleko. Nozka byla poparzona az do sciegien. Kiedy trzeba bylo jechac do szpitala, moj maz nie pojchal bo musial oporzadzac krowy. Pojechalam z jego siostra i jej chlopakiem, moim sasiadem. Poparzenie okazalo sie bardzo powazne, wiec chieli ja zostawic w szpitalu ale sie nie zgodzilam i bezposrednio wrocilam do siebie do domu. Przez 2 tyg dzin w dzien jezdzilam 50 km na opatrunki, a moj maz byl tylko raz. U dziecka w moim domu nie byl ani razu :(
Kiedy poprosilam go o zaswiadcznia z PUP i rozliczenie stwirdzil z nikt ni ebedzie mu rozkazywal i zdemolowal mi pokoj na oczach naszej corki. Gdyby nie interwencja moich rodzicow prawdopodobnie zostalybysmy przygniecione szafa. Przez 2 tyg dziecko nie weszlo do tego pokoju. Wiec Ja postanowilam rozliczyc go sama i podrobilam jgo podpis. Zglosil to do prokuratury i dolozyl jeszcze, ze wyludzalam pieniadze z zasilku maciezynskiego, co bylo klamstwem. Do podrobienia sie przyznalam bo myslalam z to przyspieszy sprawe, ale sie pomylilam. Trwala pol roku i nawet grafolog nie byl w stanie mi tego udowodnic. Ale dostalam wyrok i kare pieniezna - 5000zl.
Wnioslam spraw o separacje, ale moj maz nie chcial sie zgodzic i sprawa trwala prawie 2 lata, az oparla si w krakowie w sadzie aplacyjnym.
Nie chcialam byc ciezarem dla moje mamy, wiec po bezowocnym szukaniu pracy (z dzieckiem i studiami dosc ciezko bylo) kolezanka zaproslila mnie do uk. Tu pracowalam po 12 - 14 godzin dziennie zeby posplacac dlugi i adwokatow i zapewnic byt corce, bo tatus nie placil alimentow - 200 zl miesiecznie. Mialo to byc tylko 4 miesiace, ale piniadze mnie zatrzymaly. Do pl jzdzilam przynajmniej 6 razy do roku. Gabi poszla do przedszkola. Nie moglam jej wtedy zabrac bo mieszkalam na pokoju nieraz z 14 ludzmi w domu. No i gdyby ze mna byla nie moglabym pracowac. Nie mialam tez zadnych zasilkow. Czas plynal i kiedy w koncu mialam warunki zeby ja do siebie zabrac i faceta zeby zastapil jej ojca, ona juz nie chciala. W pl ma duzy dom, przyjaciol i pania w szkol. A tu male mieszkanko w angielskiej zabudowie i brak znajomosci jezyka. Kiedyz mimo wszystko chcialam ja zabrac to caly dzin plakala i nic nie jaadla. Postanowilam, ze nie bede jeszcze bardziej jej dobijac po tym wszystkim co juz przeszla. Moze to blad, ale to moj blad. Dla niektorych to tylko dziecko, a dla mnie to az dziecko i to moje. Istotka ktora mysli i czuje. Wic to nie tak ze oddalam dziecko na wychowanie a sama przyjechala sie bawic i szukac facta. Chcialam jej zapwnic godziwy byt i przyszlosc, skoro jej ojciec sie do tego nie poczuwa. Moze rzeczywiscie to co mnie spotyka to kara za to ze ja zostawilam. Ale to wie tylko Bog. Dlatego nie rozumiem dlaczego mnie oceniacie. Niektore z was nie maja pojecia co to znaczy wybierac miedzy zabezpieczeniem przyszlosci dziecku a opieka nad nim tu i teraz. Nie zawsze da sie to pogodzic.
A opisalam tu swoja sytuacje z obcnym facetm bo nie mialam z kim o tym pogadac. Al widz ze na wsparcie u niektorych ciezko jst liczyc. Nie ma to jak kobieca solidarnosc.
I wicie co, moze ja zasluzylam na takie traktowanie. Ale co zrobil moj 6 tyg synek??? Dzisiaj musiala go obudzic o 4 rano, zeby odwiesc mame i corka na lotnisko bo moj facet nie wrocil na noc. Fakt, wyrzucilam go z domu ale nie pomyslal o tym ze nie bede miala z kim samuela zostawic. A lotnicko 70 km od mojgo domu. Maly w pewnym momencie sie ak rozplakal, z zatrzymalam sie miedzy pasami drogi i karmiac go plakalam razem z nim. A na dodatek dowiedzialm sie ze na koncie nie mam kasy, bo on trzymal karte.
Nie moge jechac do pl bo nie mam paszportu dla malego a zeby go wyrobic musi byc ojcic dziecka z nami.
Wiec to nie taki proste jak sie to co niektorym wydaje. Nie osadzajcie tak latwo, bo nie zawsze wiecie jak to jest. Ja nie mowie ze jestem super i w ogole, ale troch szacunku...
Jest 2.44. Nie mogę zasnąć bo właśnie Sprawdziłam telefon mojego "ukochanego". Coś dziwnie go chował przede mną. No i już wiem dlaczego. Zdradza mnie. Sypia z... Czytaj dalej »
Czas biegnie strasznie szybko. Od porodu minęły już dwa dygodnie. Samuelek rośnie jak na drożdżach. Dzisiaj mieliśmy już ostatnią wizytę midwife.... Czytaj dalej »
Dziś miaj dokładnie 7 dni 1 godzina i 16 minut odkąd nasz Samuel jest z nami. Z dnia na dzień jest mi coraz łatwiej. Opuchlizna prawie, prawie zeszła. Codziennie jednak... Czytaj dalej »
Nasz synek jest z nami dopiero 5 dni a mam wrażenie jak by był od zawsze. Wszystkie czynności domowe zostały mu podporządkowane i wszystko kręci się wokół niego.... Czytaj dalej »
9 stycznia, dzień po terminie miałam umówioną wizytę w szpitalu w celu kontroli. Jednak rano zaczęłam krwawic, więc zadzwoniłam do mojej midwife co mam robic.... Czytaj dalej »
Dzisiaj o 9.13 po 12 godzinach urodziłam. W końcu. Mały waży 4222 kg i ma 55 cm. Nadal jesteśmy w szpitalu. Czytaj dalej »
Coraz krótszy czas do terminu wyznaczonego przez lekarzy, ale mój syn nie zamierza nas zaszczycic swoją obecnością. Niedawno pisałam o pojawiających się objawach,... Czytaj dalej »
Zauważyłam mokre plamki na bieliźnie...Pierwsze skojarzenie - pewnie nie wytarłam się dobrze po prysznicu. A tu jednak nie :) :) :) Pomalutku odchodzą mi wody, kropelka po... Czytaj dalej »
Do terminu porodu pozostalo tylko albo aż 5 dni. Niestety ze statystyk wynika, że tylko 4% dzieciaków przychodzi na nasz świat w wyznaczonym terminie. A znając życie... Czytaj dalej »
|
i zadaj pierwsze pytanie!