Karola ja Ci bardzo wspolczuje i dam Ci szybka rade. Zadzwon do http://www.hmrc.gov.uk/ i zapytaj jakie masz szanse na pomoc socjalna i dofinansowanie na dziecko. Przedstaw im swoja sytuacje. Po drugie zglos sie do urzedu (Council) odpowiedniego dla Twojego miasta i postaraj sie o mieszkanie z urzedu. Im rowniez powiedz co i jak. W tej sytuacji masz pierwszenstwo. Zeby nie placic za polaczenie 0845 wpisz w google saynoto0845 i na ich stronie znajdz numer alternatywny. Zycze Ci powodzenia.
Pisze to nie po to, zeby sie tlumaczyc, bo to moje zycie. Może wlasnie po to zeby pokazac jakie to zycie...
W wieku 19 lat zaszlam w ciaze. Nie powiem, ze w chwili kiedy zobaczylam wynik testu byl to szczyt moich marzen. Zmienilo sie to kidy poszlam do lekarza a on to potwierdzil. Nagl zaczelam sie cieszyc. W przeciwienstwie do mojego owczesnego faceta, ktory nagle bardzo sie zmienil. Juz nie byl taki mily i kochany, ale wtedy tego nie zauwazylam. Jak to na wsi bywa - szybki slub i huczne wsele. A potem szara codziennosc. Mielismy miszkac u mnie ze wzgldu na dziecko,ale moj maz corac czesciej jezdzil do siebie. Coraz czesciej klotnie i awantury. W dniu porodu nie chcial jechac nawet do szpitala, ale presja otoczenia go zmusila. Po prordzie byl tylko raz na kilka minut a ze szpitala odebrali mnie rodzice bo on byl zajety. Dzickiem sie za bardzo nie zajmowal. Nigdy nie mial czasu. W koncu stwierdzil z nie bdzie u mnie mieszkal wiec po wielu klotniach przeprowadzilismy sie do niego. Jgo ojcic na kazdym kroku chcial mi udowodnic jaki to on jst dla mnie dobry i ze powinnam mu byc wdzieczna ze jego syn nie zostawil mnie samej z brzuchem. Maz mowil jedno a kiedy tylko do akcji wkraczal tatus, nagle zmienial zdanie. Kiedy mowilam swoje zdanie tsc dzwonil do moich rodzicow, wzywal ich na rozmowy o moim malznstwie, przy ktorych nigdy nie bylo mojego meza. Utrzymywalam sie sama ze stypendium i z pomocy moich rodzicow. Maz nie dawal mi na nic. Nie raz uslyszalam ze nie wiem co ile kosztuje bo nie pracuje a zuzywam. Znosilam to dosc dlugo, az pewnego dnia moja corka poparzyla sie goraca herbata. Byla wtedy pod opieka siostry meza i innych doroslych, kiedy ja robilam jej mleko. Nozka byla poparzona az do sciegien. Kiedy trzeba bylo jechac do szpitala, moj maz nie pojchal bo musial oporzadzac krowy. Pojechalam z jego siostra i jej chlopakiem, moim sasiadem. Poparzenie okazalo sie bardzo powazne, wiec chieli ja zostawic w szpitalu ale sie nie zgodzilam i bezposrednio wrocilam do siebie do domu. Przez 2 tyg dzin w dzien jezdzilam 50 km na opatrunki, a moj maz byl tylko raz. U dziecka w moim domu nie byl ani razu :(
Kiedy poprosilam go o zaswiadcznia z PUP i rozliczenie stwirdzil z nikt ni ebedzie mu rozkazywal i zdemolowal mi pokoj na oczach naszej corki. Gdyby nie interwencja moich rodzicow prawdopodobnie zostalybysmy przygniecione szafa. Przez 2 tyg dziecko nie weszlo do tego pokoju. Wiec Ja postanowilam rozliczyc go sama i podrobilam jgo podpis. Zglosil to do prokuratury i dolozyl jeszcze, ze wyludzalam pieniadze z zasilku maciezynskiego, co bylo klamstwem. Do podrobienia sie przyznalam bo myslalam z to przyspieszy sprawe, ale sie pomylilam. Trwala pol roku i nawet grafolog nie byl w stanie mi tego udowodnic. Ale dostalam wyrok i kare pieniezna - 5000zl.
Wnioslam spraw o separacje, ale moj maz nie chcial sie zgodzic i sprawa trwala prawie 2 lata, az oparla si w krakowie w sadzie aplacyjnym.
Nie chcialam byc ciezarem dla moje mamy, wiec po bezowocnym szukaniu pracy (z dzieckiem i studiami dosc ciezko bylo) kolezanka zaproslila mnie do uk. Tu pracowalam po 12 - 14 godzin dziennie zeby posplacac dlugi i adwokatow i zapewnic byt corce, bo tatus nie placil alimentow - 200 zl miesiecznie. Mialo to byc tylko 4 miesiace, ale piniadze mnie zatrzymaly. Do pl jzdzilam przynajmniej 6 razy do roku. Gabi poszla do przedszkola. Nie moglam jej wtedy zabrac bo mieszkalam na pokoju nieraz z 14 ludzmi w domu. No i gdyby ze mna byla nie moglabym pracowac. Nie mialam tez zadnych zasilkow. Czas plynal i kiedy w koncu mialam warunki zeby ja do siebie zabrac i faceta zeby zastapil jej ojca, ona juz nie chciala. W pl ma duzy dom, przyjaciol i pania w szkol. A tu male mieszkanko w angielskiej zabudowie i brak znajomosci jezyka. Kiedyz mimo wszystko chcialam ja zabrac to caly dzin plakala i nic nie jaadla. Postanowilam, ze nie bede jeszcze bardziej jej dobijac po tym wszystkim co juz przeszla. Moze to blad, ale to moj blad. Dla niektorych to tylko dziecko, a dla mnie to az dziecko i to moje. Istotka ktora mysli i czuje. Wic to nie tak ze oddalam dziecko na wychowanie a sama przyjechala sie bawic i szukac facta. Chcialam jej zapwnic godziwy byt i przyszlosc, skoro jej ojciec sie do tego nie poczuwa. Moze rzeczywiscie to co mnie spotyka to kara za to ze ja zostawilam. Ale to wie tylko Bog. Dlatego nie rozumiem dlaczego mnie oceniacie. Niektore z was nie maja pojecia co to znaczy wybierac miedzy zabezpieczeniem przyszlosci dziecku a opieka nad nim tu i teraz. Nie zawsze da sie to pogodzic.
A opisalam tu swoja sytuacje z obcnym facetm bo nie mialam z kim o tym pogadac. Al widz ze na wsparcie u niektorych ciezko jst liczyc. Nie ma to jak kobieca solidarnosc.
I wicie co, moze ja zasluzylam na takie traktowanie. Ale co zrobil moj 6 tyg synek??? Dzisiaj musiala go obudzic o 4 rano, zeby odwiesc mame i corka na lotnisko bo moj facet nie wrocil na noc. Fakt, wyrzucilam go z domu ale nie pomyslal o tym ze nie bede miala z kim samuela zostawic. A lotnicko 70 km od mojgo domu. Maly w pewnym momencie sie ak rozplakal, z zatrzymalam sie miedzy pasami drogi i karmiac go plakalam razem z nim. A na dodatek dowiedzialm sie ze na koncie nie mam kasy, bo on trzymal karte.
Nie moge jechac do pl bo nie mam paszportu dla malego a zeby go wyrobic musi byc ojcic dziecka z nami.
Wiec to nie taki proste jak sie to co niektorym wydaje. Nie osadzajcie tak latwo, bo nie zawsze wiecie jak to jest. Ja nie mowie ze jestem super i w ogole, ale troch szacunku...
Komentarze
Wyświetlono: 11 - 15 z 15.
I koniecznie otworz wlasne konto w banku zeby Twoj maz nie mial do niego dostepu. Skontaktuj sie rowniez z Citizens Advice Bureau po bezplatna porade prawna bo jestem pewna ze Twoj maz bedzie musial wspierac Cie finansowo. Ja coprawda mieszkam w Szkocji ale wydaje mi sie ze to o czym pisze jest dostepne w Anglii :)
Bardzo Ci współczuję. Nie będę Cię oceniać bo nie o to chodzi. Trzymaj się :*
Tak jak napisałam we wcześniejszym blogu dostajesz po dupie ,nie powiem masz bardzo nieciekawą sytuację wtedy i teraz.Ale powiem ci jedno,straconego czasu z córką nie kupisz ,możesz kupować jejwszystko ale z czasem będziesz tego tak żałowała,że już nie będzie odwrotu,moja koleżanka zostawiła syna na pół roku-wydaje się,że tylko pół roku,niestety,minęły już 4 lata a ona tego pół roku nie umie nadrobić a wręcz ma tak pod górkę z synem,takie klocki jej odstawia,że psycholog nie jest jej w stanie pomóc-powód pół roku nie było jej przy synu.Teraz chodzą razem do psychoanalityka czy psychoterapeuty i pomalutku dochodzą do siebie.Uciekłaś z Pl aby spłacić długi,gdybyś poszła w PL do pracy,też byś spłaciła i długi,adwokatów i tak dalej.Ty wybrałaś z jakiś przyczyn ten wyjazd nie z powodu kasy tylko z innego,nie wiem z jakiego ty tylko wiesz...Nie zazdroszczę ci sytuacji,nie będę prawić morałów ale napiszę ci tylko jedno co mi na sercu leży:cholernie mi jest żal twojej córki,że nie może przytulić się do mamy,pogadać z nia,iść na zakupy,zjeść pizzę razem,pooglądać TV,
Dziwie się,że opisujesz swoje przeżycia na forum, zastanawiające jest dlaczego się tu tłumaczysz...miałam w sumie nic nie pisać w tej sprawie ale stwierdziłam,że skoro sama tu "pierzesz swoje brudy" to liczesz się też z tym,że padną słowa krytyki..Ja, owszem mogę zrozumieć wyjazd za granicę żeby spłacić długi, pewnie trudno by ci było dostać tak dobrze płatną pracę w Polsce,życie dało ci w kość... ale potem piszesz,że sprawy się poukładały i chciałaś zabrać córkę do siebie. Ona nie chciała jechać,co jest całkiem zrozumiałe.Dalszej części przepraszam ale już nie rozumie.Ja wróciłabym wtedy do Polski i została z dzieckiem.Napewno jakaś praca by się znalazła, na pomoc rodziców z tego co piszesz mogłaś liczyć. Podjęłaś jednak taką a nie inną decyzję i sądzę,że trochę ją żałujesz, stąd ten wpis.