Powrotem do pracy. I to nie ze względu na córcie, bo mam nadzieję Ala sobie poradzi.
Strach przed powrotem do TEJ pracy.
Ale może od początku opowiem...
W maju 2012 roku okazało się, że po 10 latach wspólnej pracy jestem niepotrzebna. Wiadomo. W szkolnictwie coraz trudniej o pracę. To żadna nowość. Dlatego koledzy uczący tego samego przedmiotu szli sobie na rękę. Wyrażali zgodę na czasowe i ograniczenia etatu, tak żeby jak najmniej osób dostawalo wypowiedzenia.
Kiedy jednak zwolnienia dotknęły nauczycieli mojego przedmiotu NIKT nie pomógł. Po 10 wspólnych latach wiedząc, ze mój mąż nie ma pracy, jest niepełnosprawny, mnie czeka bardzo poważna operacja i płacimy kredyt hipoteczny za dom... zostałam na przysłowiowym lodzie z wypowiedzeniem w ręku.
Byl czerwiec 2012 roku. 26.06 dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Nie planowanej ciąży. Na pożegnanie z kolegami nie poszłam. Leżałam w łóżku i płakałam. Lekarz właśnie idstawil mi leki antydepresyjne ze względu na ciążę...
Nie wiedziałam jakie sa moje prawa skoro jestem w ciąży. Zapytałam o to kadrowej. Doświadczona kadrowa powiedziała, ze nie wie, ale sprawdzi i musi poradzić się prawnika bo nauczyciela obowiązuje KN. Teraz wiem, ze chciała zyskać na czasie. Po wizycie u lekarza i potwierdzeniu ciąży zanioslam zaświadczenie do pracy. Juz zapoznałam się z przepisami i wiedziałam, ze pani dyrektor powinna anulować moje wypowiedzenia jako nieskuteczne. Niestety nie zrobiłam tego pisemnie a tylko ustnie. To byl mój błąd. Jie sądziłam, ze uzyskam odmowę. A tu niespodzianka. Po konsultacji z prawnikiem pani dyrektor odpowiedziała negatywnie.
Stres był ogromny. Dwa dji później znalazłam się w szpitalu na podtrzymaniu ciąży. Ala była silna. Dostałam leki i wróciłam do domu. Niestety w międzyczasie termin odwołania się w sądzie pracy minął. Wyglądało, ze stoję na straconej pozycji i tuż po p i porodzie zostaniemy tylko z renta meza.
Wybrałam się do PiPu po radę. I otóż okazało się że ze względu ns pobyt w szpitalu ni zwolnienie lekarskie mogę prosić Sąd o przywrócenie terminu. Sąd wyraził zgodę i zaczął się proces. Trwał aż do 31 tc. Stres straszliwy przez całą ciążę bo kolejne 4 tygodnie oczekiwania na uprawomocnienie się wyroku. Był 35t kiedy w końcu wygrałam. Urodziłam w 1 dniu 37tc.
Przywróciła mnie po wyroku do pracy nowa pani dyrektor. I na wstępie usłyszałam, że robi yo tylko dlatego że Sąd nakazał to wyrokiem. Nie było miłe.
Wiedziałam, że nie będę w pracy mile widziana ani przez dyrekcję, ani przez kolegów :-(
Wkrótce wracam na kilka godzin dziennie w otoczenie ludzi, którzy juz mnie pożegnali; '(
Komentarze
(2014-08-13 23:02)
zgłoś nadużycie
(2014-08-13 23:02)
zgłoś nadużycie
(2014-08-13 23:03)
zgłoś nadużycie
(2014-08-13 23:05)
zgłoś nadużycie
(2014-08-13 23:15)
zgłoś nadużycie
(2014-08-14 07:02)
zgłoś nadużycie
(2014-08-14 09:07)
zgłoś nadużycie
(2014-08-14 09:09)
zgłoś nadużycie
(2014-08-14 09:28)
zgłoś nadużycie
(2014-08-14 09:31)
zgłoś nadużycie