Bohaterowie: Katiuszka, kobita, moje dzieci i widownia
Wybrałam się dziś do nowootwartej bibiloteki. Pogoda pod psem. Deszcz lekko padał. Dzieci w kapturach, ja bez parasolki. Sobota, wiec autobus do nas co poł godziny jeżdzi.
Ja poddnerewowana już w bibiotece, bo pani bardzo opornie sie ksiazki odkodowywały. Do autobusu 5 min, a do przystanku kawałeczek.
Patrze, nie mam torby na ksiażki wiec musimy je wziąć w ręce... Ala w krzyk, ze też chce nieść ksiażki. Nie mam czasu jej tlumaczyć, dlaczego nie może tego zrobić( deszcz, łatwo upuścić ksiażkę w kałużę) . Mówię, ze wyjaśnie jej jak dotrzemy do przystanku. Ala w ryk Wybiegamy pędęm z bibioteki w strone przystanku. To jakieś 200m. Z krzykiem poganiam dzieci ( przyznaję, bylam bardzo zdenerowowana i poganialam dzieci, a zwłaszcza płacząca Alę).
Autobus nam ucielkł. Staliśmy w deszczu moja złośc narastała i nagle słyszę glos.
- Jak można tak drzeć się na dzieci na ulicy? Stresowac je! Ja nigdy takl na dzieci nie krzyczałam.
Patrzę, kobieta mniej wiecej w moim wieku mówi do mnie podniesionym, karzącym tonem.
- Skoro pani uważa, ze krzywdzę dzieci to mieszkam przy ulicy K... , moje nazwisko P... prosze to zgłosić na policję. Może mi pani zdjecie zdrobić.
Na to kobieta, ze powinnam sie leczyć u psychiatry...
Ludzie wokoło się przyglądaja i słuchają tej naszej "rozmowy".
Juz miałam ochotę je pwoiedzieć, ze mam juz termin 7.12 i podac nazwisko mojego lekarza.
Byłam wkurzona na maxa... Fakt, nie powinnam krzyczeć na dzieci. Zle zrobiłam. Ala płakała.
Nie jestem matką idealną., ale naprawdę rzadko podnosze na dzieci głos, a tym bardziej w miejscach publicznych. Zazwyczaj tłumaczę od razu, dlaczego nie mogą czegoś robić.
Odczułam tą scenę jak policzek właśnie dlatego.
Gdyby kobieta w miły sposob zwrociła mi uwagę pomagając mi się uspokoić, to jeszcze bym jej podziękowała. A tak skończyło się na płaczu moim, moich dzieci , skoku ciśnienia do mocno ponad 200/100 (tak czułam), a potem spadku do 71/78 (mierzyłam w domu). Moje samopoczucie do bani...
Dzieci mnie przeprosiły jak siedzielimsy i czekaliśmy nanastępny autobus ( Ala sama z siebie o dziwo, bo trzeba jej przypominać) , a ja dzieci.
Jeszcze 2 tygodnie temu, w tak silnym stresie najadłabym się tak, zebym doprowadziła do wymiotów. Tym razem musiałam sobie poradzić bez jedzenia, a na dodatek byłam juz trochę głodna.
To właśnie Katuszka niedoskonała
P.S. Jeszcze raz dziekuję Misiu
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 7 z 7.
Contrasek, wbrew pozorom uważam ze dobrze, że zareagowała. Sposob w jaki zrobiła to, to co innego.
Jak dla mnie ludzie się za dużo idealnej niani naoglądali ;) i sa ekspertami od wszystkiego :p na ulicy/forach internetowych , super idealni a w domu już jest różnie ;)
Matka też człowiek i ma sie prawo czasami wkurzyc :P i mysle że dobrze ze czasami dzieci widza takei sytuacje , w późniejszym zyciu mogły by przeżyc szok , że nie zawsze jest tak idealnie i że ludzie nie zawsze są mili :P
Fin, właśnie to pisałam. Tez bym chyba zwróciła uwagę, ale nie w taki sposób, żeby jeszcze bardziej pobudzić zestresowaną matkę.A byłam tak roztrzesiona i zle sie czulam, ze pan na przystanku zaoferował mi swoją nitroglicerynę. Kiepsko musiałąm wyglądać.