ja mam w moich serio duże oparcie, na początku większe niż u własnych rodziców, którzy nie mogli się pogodzić z tym że "zmarnowałam" sobie życie,
moja mama potrzebowala jakis 2 tygodniu żeby się oswoić z tą myślą, że będzie babcia ( dzień po jej 40 urodzinach została uświadomiona :P ) teraz jest zaangażowana w pełni, 1/2 ciuszków to jej sprawka :P.
mój ojciec do tej pory się nie pogodził z sytuacją, prawie przestaliśmy rozmawiać,
ogólnie uważa że zostaje we wszystkim pominięty, jako ostatni o wszystkim się dowiaduje, że jego zdanie się nie liczy itd itd. Kazda decyzja którą podejmuję jest najgorsza itd. Zachowuje się jakby to on był najważniejszy w tej calej sytuacji.
Na szczęscie wyprowadziłam się w zasadzie od razu i wynajmujemy z moim P mieszkanie :)
Na początku miałam duże oparcie w dziadkach - rodzicach mojej mamy
i właśnie w teściach, ktorzy od poczatku mowili ze się trzeba cieszyć i że pomogą na tyle na ile będą mogli :).
Ale teściowa to już przegina :P. Lekarz ostatnio powiedział żebym ograniczyła chodzenie bo skraca mi się szyjka, mój P oczywiście wystraszony powiedział mamusi, a ona wpadła na genialny pomysł żebym się do niej wyprowadziła na jakiś czas żeby nie być sama jak Piotrek chodzi do pracy, hahaha :)
Parodia po prostu ;P.
Bardzo ją lubię bo jest wspaniałą kobietą, ale są pewne granice do których ona powoli się zbliża :P.