Putunki, my chrzcimy 28.04, jak ja kocham takie spędy rodzinne... brrrrr... Robimy w knajpie, tak chyba prościej, nie wyobrażam sobie stania przy garach z małą na rękach, nie da nic zrobić mały terrorysta, najchętniej wisiałaby na mnie cały dzień!
Nawet na święta piekłam zawsze 3,4 ciasta i a w tym roku jeden sernik z bidą zrobię w sobotę rano jak mąż będzie w domu, żeby się zająć Natalijką ...
Jeśli chodzi o kombinezon, to u nas to samo, z niecierpliwością czekam na moment kiedy nie będzie trzeba już dziecka w niego pakować-dosłownie! jak mam jej rączki wpychać w rękawy to odechciewa mi się wszelkiego wychodzenia... widzę, że jej niewygodnie zwłaszcza jak ma ubrany jakiś sweterek... Wiosno, gdzie jesteś?! 