Dziś od 4,30-6 tak się Ernest przez sen rzucał, wiercił,płakał, prężył, drapał, że aż się bałam... Na rękach się trochę uspokoił, jak Go bujałam i mówiłam szszszsz.... więc tak spędziłam te 1,5 godz... MASAKRA!!! Potem zjadł,zasnął i nagle krzyk! Znów nie mogłam Go uspokoić, przestał się wić, poszły pruty i zasnął na chwilę i teraz tak czuwa, ni śpi ni nie śpi
