Witajcie, przepraszam, za brak odzew, ale nie miałam prąd od śroy 6 rano do dziś tj czwartek do popołdnia - masakra, tuż przed wakacyjnym wyjazdem. Dodatkowo obrażenia znó ogrodu, drzewa powalone, połamane, rozwaliło nam siatkę, ldewo na centymetry mineło się z ukochaną altaną. wielbiam takie akcje, więc msiałam sprzątać ten cały syf, dziś zapierniczam, nie wiem jak ja się wyrobię ze wszystkim na sobotę 6 rano by wyjechać, Farben jeszcze na Węgrzech, kobieta sama półtora dnia bez prąd z przewalonymi drzewami i chorym Marcelim, lux torpeda, okresu nadal brak. Właśnie sie farbje, dzięki Bogu jest prąd. Zeżre mnie to wszystko chyba. Także nie ćwiczę, jedynie dużo prację.
