szalonamatkax spokój i cierpliwośc mam wpisane w zawód :) Juz nie takich rzeczy zdarzało mi sie wysłuchiwać ;)
Wczoraj była u mnie sąsiadka, która ma 2-letnia córeczkę. Przyniosła mi jakies rajstopki, ciepłe skarpeteczki i zasiadłysmy do kawki i ciasta. Jako, że za 3 miesiące będę rozszerzać dietę swojego dziecka, zaczęłysmy rozmowe na ten temat własnie.
Oto czego się dowiedziałam od sąsiadki:
1. Schematy żywienia sa dla matek, które nie kochaja dzieci i nie wiedzą intuicyjnie co mozna im podać (zdziwiłam sie lekko, ale słuchałam dalej)
2. Po pierwszym miesiącu życia nalezy podawac kasze manną w butelce żeby dziecko uczyło sie przesypiac całe noce. (gluten, gluten, gluten; moja sąsiadka nie wie o jego istnieniu)
3. Wikusia (córka mej sąsiadki) w czwartym mieśiącu zycia jadła już wszystko, a jej ulubioną zupką była CZERNINA z ziemniaczkiem . ( załamałam się)
4. Podawanie słodzonych herbatek i soków w nocy to niemalże standard.
5. Słoiczki dla dzieci to kiepskie zamienniki (tez kupują je mamy, które nie kochają swoich dzieci i nie chce się im gotować)
Tyle się dowiedziałam o roozszerzaniu diety. Ja tu się zastanawiam czy pierwsza marchewka czy jabłuszko ...Może powinnam na pierwszy rzut dac białego barszczu na kwasie z kapusty? :D
Dodam, ze sąsiadka jest 2 lata młodsza ode mnie...