Bardzo Ci współczuje. Wiem coś na temat teściów i ich podejścia do dziewczyn swoich synków.. potrafia być straszni. A ten |Twó chłopak to za przeproszeniem dupa. Nie potrafi postawić się rodzicą i bronić cię. A pewnie teraz jego kochana mama i tata robią mu wode z mózgu. Mam nadzieje, że kiedyś to sie zmieni. 3maj sie ;*
Próbowaliśmy ...żyć razem u mojej mamy ...jak wiecie wczesniej mieszkałam z jego rodzicami on ma chate ja mieszkanie na osiedlu ....zaczeło sie rózne rodziny rózne przyzwyczajenia wypominanie....Boziu co ja miałam zrobić mieszkajac tam być nieszczesliwa? Mój mały Fifiś to czuł i tym samym był marudny...ok moze nie jestem święta i czasem faktycznie nie miałam sił zeby cały czas sprzatać prać gotować a gdy juz sie połozyłam raz na 2 h gdy mały spał miałam przez 2 kolejne tygodnie wypominane ze ciagle spie,że nic nie robie .....przykre ale co ja ? nie mam tak motorka w du*ie jak moja przyszła niedoszłą tesciowa która zapierdzielała non stop ale z tego co wywnioskowałam tylko na pokaz....teraz konczy szkołe w wieku 57 lat ...ok rozumiem ze kobitka chciała sie podbudowac coś komuś udowodnić ,odciąć się od monotonnego trybu praca dom dom praca ale przestała w tym czasie robić cokolwiek ...wszystko spoczywało na mnie i na moim facecie bo jego ojsciec który na kazdym kroku wytykał kazdy brud paluszkiem prócz pracy i paleniu w piecu nie poczuwał sie do Żadnych obowiązków...mieszka dom w dom ze swoja mama (84 letnią kobietą która to złoto i nie mam jej nic do zarzucenia )...ona gotuje mu obiadki zresztą nie tylko jemu bo swojej córce (ciotce mojego chłopaka) starej pannie która równiez do mało czego podniesie dupe zeby zrobić a stale jest zarobiona....fakt nie mnie to oceniac ale jak widać pępowinka nie odcięta....patrze mojego chłopaka i widze w nim jego ojca....coprawda nie w całosci ale to wytykanie i brak szacunku do drugiej osoby ..........i to wpieprzanie sie w NASZE sprawy, kiedy pokłociłam sie ze swoim facetem juz nawet nie pamietam o co jego ojciec zaczał swoje :przeciez macie dziecko,bla bla bla, w efekcie kiedy juz sie ubierałam zeby ochłonąc i wyjsc z małym na spacer usłyszałam jedno :" wypierdalaj stad i zostaw Filipa!" wtedy pękłam ,popłakałam sie z racji tego ze jestem bardzo emocjonalna...zabrakło mi słow ...nie wiedziałam co nizej mi opadło szczena czy cycki, zapytałam zdenerwowanym głosem ale ...po co Pan to powiedział jaki PAn miał w tym cel ? no jaki? cisza ...powiedziałam ze w takim razie juz nie wróce...on na to " tylko na niego uważaj bo go stracisz" zabrzmiało jak groźba....od tego sie zaczeło ...poczułąm sie jak nicniewarte...nie wiem co....ten mój był wtedy w domu ....nie chce mi sie do dzisiaj wierzyc ze nie słyszał tej dość głośnej wymiany zdań i nawet nie stanął w mojej obronie.....to tak w wiekszym skrócie....odżyłam odkąd jestem tu u mamy ,staram sie za duzo z nią nie rozmawiać bo wiem ze strasznie by to przezyła tym bardziej raz juz sie wtraciła i było jeszcze gorzej a to ni ejest obiektywna osoba takze odpusciłam ....ale musze sie gdzieś sie wygadać padło na Was choc niekoniecznie to przeczytacie to i tak mi lepiej ze moge gdzies z siebie to zło wyrzucic :)
Filip ma 9 miesiecy....do jego ojca nie dociera ze musi byc cały czas przy mnie,stale mi mowi ze to ja mam być przy małym a nie on przy mnie ...ale to samo tyczy sie przeciez jego tak ? przeciez moze tu przyjezdzac być przy małym wyjsc z nim na spacer czy cokolwiek ja mu tego nie zabraniam...a on sie uparl ze na weekendy Filip bedzie z Nim tj od piątku wieczora do niedzieli.....chetnie byłabym przy nim ale jak ja mam tam wytrzymac? w miejscu gdzie mnie nie chcą ? niby jest kawka pączki ciacha itd nawet rodzice mojego Ł którzy nie gadali z sobą przez pare miesiecy odkąd sie wyprowadziłam stają za sobą murem ...powodem ich "NIEROZMAWIANIA" było to ze ojciec pozwolił na to zebym sie tam wprowadziła....teraz jest sielanka nie wiem czy sztuczna czy prawdziwa ja czuje to pierwsze ...ale jak jest naprawde ? nie wiem...straciłam poczucie czegokolwiek wszystko wydaje mi sie na pokaz :/
to niby tylko weekend pierwszy zresztą.....ostatnio Filip był mi dosłownie wyrwany z rąk moj Ł jadąc do swojego domu powiedział ze chce spedzic dzien z małym chciałam jechac z nimi kazał mi delikatnie mowiac wysiasc z auta kiedy sie popłakałam zaczał jeszcze bardziej prowokowac ignorując to ze płacze....nie wrócił na noc z małym ...bez uzgadniania tego ze mną....
powiedział ze ma takie same prawa do małego co ja ......tak ale Fifiś od poczatku był cały czas ze mną ...i ciezko mi sie z Nim rozstac teraz z nim na całe 2 dni jeszcze jak pomysle o tym ze dziadkowie beda próbowac na siłe go uspakajac a Fifiś na pewno bedzie tesknił ....boje sie ze mi nie powiedzą ze przeciez Filip sie tam dobrze czuje ,ze tam ma lepiej takie licytowanie sie tez mnie dobija bo przeciez mały ma dobrze tam gdzie są jego rodzice ...nie liczy sie chyba miejsce....mój Ł był mały to jego mama wytyczała mu granice pomiedzy ich domem a domem jego babci której nie mógł przekraczac....nei chciałabym zeby Filip kiedy urosnie był nakrecany ...chciałabym mu dac wolny wybór ...a jesli powtórka z rozrywki sie powtórzy ? tam panuje zawisc wieksza niz miłosc nie chce tego :(
mam tylko nadzieje ze mały bedzie na tyle mądry ze nie da sie w to wciągnąć ....chciałabym go przed tym uchronić...ale czy się da? :( tyle by tu jeszcze pisać pewnie wróce do pisania w kolejnych prosto pisanych przeze mnie blogach...:(
Zagubiona,zmieszana, mam sprany mózg ...:(
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 6 z 6.
Jak oni mogą? Muszę Ci powiedzieć, że jesteś bardzo cierpliwa, że w ogóle to wytrzymujesz. Ja bym chyba nie zgodziła się aby moje dziecko pojechało beze mnie do teściów. A oni nawet o zdanie Cię nie pytają. Kolejny przykład, że nie da się budować szczęscia rodzinnego mieszkając z teściami albo z rodzicami. To jakaś masakra. Moja teściowa również jest niebezpieczna i wiem, że gdyby tylko mogła zabrałaby mi małego. Na szczęscie nie ma takej możliwości. Trzymam ją na maxa na dystans. Tobie też to radzę.
Proponuję również iść i założyć sprawę w sądzie o ustalenie widzeń z małym. Oni nie mają prawa zabiearć go kiedy chcą. To samo tyczy się ojca. Dziecko powinno być przy matce i to dla jego dobra. To Ty powinnaś decydować kiedy może do nich pojechać.
Trzymam kciuki aby wszystko się ułożyło.
jesli wniose do sądu nie bede miała szans na normalny związek z facetem którego nadal kocham....miłość faktycznie jest ślepa z mojej strony...mimo takiego traktowania nadal to uczucie we mnie jest i boli :/
Wczułam się. Walczyła bym rękoma i nogami aby wynieść się daleko od Nich wszystkich całą Waszą trójką. Innego wyjścia nie widzę na normalne życie- we troje.
Trzymaj się mała :*
Powiem tak, inaczej sama lepiej bym tego nie napisała, byłam w identycznej sytuacji dosłownie kropka w kropke, tylko teraz juz jestem po rozprawie o alimenty i o ustalenie widzen. Tata Kuby miał sie z nim widywac w 1-wszy i 3-ci tydzien m-ca no ale jakos nie widuje go. Bardzo ci wspolczuje i wiem co przechodzisz, jestem z Toba naprawde! Wiem jak bardzo to przezywasz i jak ciezko Ci z tym ale coż taki gatunek juz sie nie zmieni i chocby nie wiem co sie miało stać gowno zawsze pozostanie gownem! Masz dla kogo sie pozbierac, zyc,smiac sie:) Bedzie dobrze:)
wspułczuje ci , Moim zdaniem powinnaś założyć mu sprawe, Nie może tak bez powiadamiania cie nie wracac z dzieckiem do domu, Niech sąd ustali widzenia, Bedzie wtedy mniej nerwów