No widać, że wyjście udane. Zuzia miałą radochę. szkoda, że na mojej wiosce nie ma placu zabaw:( Za rok planujemy zrobić swój na podwórku- huśtawka, drewniany domek ze zjeżdżalnią i drabinkami, trampolina i piaskownica- ale to nie będzie to samo bo właśnie najważniejsze, żeby były dzieci z którymi mógłby się bawić. Póki co to jest sporo w rodzinie dzieci z którymi Dawid uwielbia przebywać ale nie ma żadnego rówieśnika, którego mógłby częściej spotykać. Mam taką znajomą co mieszka niedaleko mnie i ma dziecko tylko pół roku starsze ale na moje propozycje wspólnych spacerów itp mówi, że jej syn nie lubi dzieci. i tyle.
Całą zimę aż do dziś był zamknięty na kłódkę... no w każdym razie zawsze wtedy, gdy się tam wybrałam z Zuzą był zamknięty, może ja miałam po prostu pecha, mniejsza z tym :P
Ucieszyłam się bardzo, bo mogłam usiąść na ławce i puścić dziecko samopas żeby się wybiegało, bez obawy, że przewróci się na jakimś dołku w ziemi czy kamyku czy innym krzaku- wszystko wyłożone gumowymi płytami :D I ogrodzone, więc nie musiałam za nią biegać. To był bardzo przyjemny spacer dla matki
I szkoda tylko, że w okolicy nie ma takich dzieci, z którymi Zuza mogłaby się "bawić" (albo chociaż obserwować jak się bawią). Place zabaw zawsze są puste :(
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 4 z 4.
W sumie to u nas są nawet dwa place, tylko że ten drugi jest w całości pokryty piaskiem takim jak do piaskownicy... i Zuza nie potrafi jeszcze się tam dobrze poruszać :/ Zresztą na tamtym też i tak nie ma nigdy dzieci. Martwi mnie to trochę, Zuza nie ma kontaktu z dzieciakami, zastanawiam się nawet czy nie zacząć zostawiać jej tak raz-dwa razy w tygodniu w Sali Zabaw, coś jakby przedszkole z możliwością opieki nad dzieckiem tylko w określonych godzinach, dniach. Tylko też problem znowu z dojazdem tam ;/
Ale Zuzia zadowolona