I za to jestem Ci wdzieczna
Może głupio to zabrzmi ale chyba robie sie zazdrosna o własnego Synka.. Pewnie powiecie że powinnam sie leczyć..
Wkurza mnie to, że wszyscy tylko nim sie interesują.. Chodzi mi o domowników i pozostałą część rodziny. Ze mna nikt nie chce nawet zdania zamienić. Nawet mąż ograniczył sie tylko do przewijania Młodego i robienia mi jedzenia. I myśli, że tylko tyle mi potrzeba do szczęscia. Niestety grubo sie myli.. Czyje sie jak chodząca mleczarnia, potrzebna tylko do nakarmienia Igiego i nic wiecej. A i jeszcze do przzebrania Młodego bo tatuś nie wie gdzie synek ma ciuszki Nie trzeba ze mną rozmawiać, zapytać sie jak sie czuje, jak z moimi jelitami... bo po co? Mój potrafi siedzieć ze mną w pokoju i patrzeć sie w śpiącego Synka albo w tv. Moge nawet płakać siedząc obok i on tego nie zauważy...
Wygarnełam mu to wczoraj to on nie widzi w tym nic złego. Może to głupio zabrzmi, ale sobie batona kupił mnie już nie. Tak o mie myśli. Pierwszy raz w życiu chce żeby już wyjechał do pracy. Niech jedzie i siedzi tam jak najdłużej.. Nie jest mi do niczego potrzebny..
Miało być inaczej, jednak moje obawy okazały sie prawdą.. Czasem mam ochote go zatłuc!
A Synek jest najważniejszy na świecie. I nie musi istnieć już nic
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 4 z 4.
Niestety czasami traktują nas jak inkubator i wszystkim się wydaje, że jak pomogą przy dziecku to już jest ok
A my, przecież już swoje zrobiłyśmy, po co nam dobre słowo czy chwila rozmowy
wiem, co czujesz, bo ja tez tak miałam pierwsze 3 tygodnie. Miałam baby blues i do tego mąż wpatrzony, zatroskany w kruszynkę, a ja tego nie rozumiałam, nawet jeszcze nie umiałam ją kochać, a już czułam, ze ona zabrała mi mojego dawnego męża. Czułam się z tym dokładnie idiotycznie jak Ty, ale w koncu wyplakałam sie wiele razy męzowi na ten temat, a on w koncu zajarzył i widzę, że jest inaczej. Często się dopominam o swoje miejsce , jakby mu się cos spod kontroli wymykało. Walcz, mała, nie poddawaj się. Trzeba mu klepki z oczu zdjąć i będzie cool. Faceci są NIEDOMYŚLNI. Jak my nie powiemy 6543 razy , co nas boli to oni nie zajarzą, a jeszcze powiedzą, że jesteśmy jakieś nienormalne i mamy urojenia i fochy. Grunt to poważna rozmowa. A może na jednej się nie skończy...
Dzieki Wam za wsparcie mamuski