Cos milego :)
Za 3 dni Nicole bedzie miała 4 miesiące :) Niunia z dnia na dzień coraz bardziej mnie zadziwia. Juz nie ma płaczu gdy spacerujemy dłużej na dworze a ona nie śpi. Podnosimy oparcie w gondoli i dziecko szczęśliwe ze może podziwiać świat. Juz nie ma płaczu gdy chodzimy po sklepach, kolorowe bibeloty i światełka to niezła atrakcja ;) W ciągu dnia gdy płacze to tylko dlatego, ze albo włoży sobie za głęboko paluszka do buzi :/ albo wkurza sie na jakąś zabawkę co czasem mnie bawi. Bo co jest winien pluszowy króliczek? hehe Kąpiele juz nie wyglądają jak sceny z horroru :O Juz nie boi sie wody, a co więcej zaczyna wyciągać raczki i bada wodę ;D Potem pięknie je mleczko i ok 20 zasypia. Zaczęła jeść regularniej (co 3, 3,5 godz) i nie trzeba latać z butelka co chwile. Tylko nadal nie chce ciągnąć cyca i musze ściągać mleczko. Jednak to prawda ze 4 miesiąc jest taki przełomowy a potem jest juz łatwiej :)
Cos pochmurnego :(
Pogoda niestety nas nie rozpieszcza. Juz nie da sie pospacerować 2 godz tylko trzeba uciekać bo deszcz goni. Mamy zadaszony taras wiec to ułatwia sprawę i mała codziennie może zaczerpnąć świeżego powietrza. A i nie tylko pochmurno za oknem, no i w duszy jakoś przestało świecić słońce. K był z nami cały tydzień bo miał problemy z kręgosłupem wiec wziął wolne. Dziś wrócił do pracy i bardzo brakowało mi rano jego ciepłych dłoni ;( a w domu jakoś pusto. Rano dopiero po 2 godz mogłam spokojnie zjeść śniadanie, bo nie mogłam sie ogarnąć heh Jednak człowiek szybko przyzwyczaja sie do dobrego.
Cos smutnego...
Do tej pory co roku jezdzilimy na 1 listopada do PL, ale w tym roku ze względu na maleńką darowaliśmy sobie tak długa podroż. I jakoś tez tak smutniej nam było. Rozmawiałam przez skypa z rodzicami a i siostry z rodzinami przyjechały i strasznie mi przykro sie zrobiło, ze nie mogłam być tam z nimi ;( nawet nie mięliśmy gdzie zapalić świeczki, wiec poszliśmy pod małą kapliczkę niedaleko domu i tak pomodliliśmy sie za zmarłych. Dzień wyglądał jak co dzień... Na szczęście juz w grudniu jedziemy na ponad 2 tyg wiec będę miała czas wyściskać wszystkich :) A dosłownie przed godzina dowiedziałam sie, ze zmarł wujek który od ponad roku chorował ;( Każdy był przygotowany, ze kiedyś choroba wygra, ale dlaczego tak wcześnie?
Cos śmiesznego...
W czwartek pojechaliśmy na większe zakupy. Mała rośnie jak na drożdżach wiec trzeba zaopatrzyć sie w nowy zestaw ciuszków. Juuuupi jak ja kocham kupować rzeczy dla malej ;D Noi tak śmigamy miedzy polkami, mała w maxi cosi włożyliśmy do wózka sklepowego a tu nagle wyskakuje stary babsztyl, przepycha sie kolo nas, trąca mnie torebka i wkłada swoje grube paluchy do wózka i głaska małą po pliczku :/ Zachwala jaka to ona grzeczna i ładna... Nicole wytrzymywała do pewnego momentu, nagle chyba nie spodobało sie jej babsko i w ryyyyyk. Baba spojrzenie na mnie, obrót na piecie i uciekła az sie kurzylo hehe I dobrze, niech nie straszy dzieci.