Jutro malenka idzie pierwszy raz do zlobka a ja od rana nic tylko o tym mysle i sie denerwuje. Zajmuje sie wszystkim, ugotowalam obiad, zrobilam pranie, posprzatalam a przeciez to niedziela i powinnam wypoczywac! I tak moj K. postanowil ze napali w kominku i spokojnie spedzimy ten wieczor przy lampce wina. Poszedl mala ukladac do spania, ja dolozylam do kominka i poszlam pod prysznic. Za chwile K. przylatuje prawie z krzywiem i pyta czy grzebalam w kominku. Mowie ze tak ale co sie stalo? A co? Pod kominkiem lezy koszyk z drzewem i musiala wpasc tam iskra. Drzewo i koszyk zaczelo sie tlic, chalupa pelna dymu... Aaaaa! Dobrze ze nic sie nie stalo. A gdyby tak dluzej nas tam nie bylo? Dom swiezo po remoncie a tu znow wydatek by sie szykowach. Ech ten moj pusty leb ;/ Mily wieczor poszedl z dymem. Teraz to juz wogole nie zasne.
P.s. Po masci plamki z nozek Nicole powoli schodza wiec jestem dobrej mysli. Teraz brzdac sobie smacznie spi nieswiadome jak wiele wrazen jutro ja czeka. A ty matka lez i mysl!
Komentarze
(2014-01-19 22:03)
zgłoś nadużycie
(2014-01-19 22:05)
zgłoś nadużycie