Wreszcie się uparłam i piszę...po raz pierwszy od pół roku.Zawsze coś mi stawało na przeszkodzie, a jak już miałam czas, to mi się wszystkie myśli gdzieś po katach chowały i nie mogłam sklecić nic sensownego.Teraz jednak piszę, ale ponieważ robię to ukradkiem w pracy więc proszę o wyrozumiałość jesli pojawią sie jakiekolwiek błędy:) Przez ostatnie trzy miesiące sporo się zmieniło w moim życiu, a właściwie to zmieniło się niemal wszystko.Razem z Mężem przeprowadziliśmy się z Lublina do Płocka - trochę bałam się czy znajdziemy pracę i dobre warunki do życia, kto zajmie się dzieckiem kiedy nas nie bedzie, czy odnajdę się w zupełnie innym dla mnie mieście - mieliśmy tak naprawdę tylko mieszkanie wynajęte za becikowe Oskarka(na miesiąc z góry) i kilka złotych na początek.No i oczywiście siebie.Jednak na szczęście jakoś nam się udało i oboje pracujemy na zmianę, więc nie mamy problemu z oppieką nad małym.A miasto...jest piekne i przede wszystkim wygodne - zamieszkalismy na osiedlu skąd wszędzie mam blisko, nawet do pracy idę sobie dziesięć minut:) Pochodzę z małej miejscowości i na początku ciężko mi było nie mówic "dzień dobry" każdej napotkanej osobie jak to było w zwyczaju w mojej mieścinie:)Trochę oswoiłam już to miasto... W tym czasie mój Bąbel nabył dwa dolne ząbki, które zauważyłam dopiero kiedy już wyszły.Potem było trochę gorączki i marudzenia ale dało się wytrzymać.Szczerze przyznam, że rośnie mi mały urwis - do tej pory grzeczny jak aniołek (co dla mojej Teściowej było jednym z argumentów na to, żeby został w przyszłości księdzem) teraz zaczyna pokazywać rózki, a nawet zaczyna żądać np. soczku kiedy widzi butelkę.Chciałabym go wychować na fajnego faceta i mądrego człowieka ale czasem zupełnie nie wiem jak się do tego zabrać...mam tylko nadzieję, że nigdy go nie zawiodę tak jak moi rodzice mnie czasem zawodzili. Zaczęłam pisać pamiętnik w którym opisuję wszystkie godne zapamiętania chwile, jak na przykład ta kiedy Zbigniew Wodecki roześmiał się na widok Oskarka, który przespał na mioch rękach cały jego koncert chociaż mielismy miejsca tuż przy głośnikach:) Albo co jakiś czas odciskam na kartce jego nóżkę pomalowaną farbą, żeby kiedyś zobaczył jak szybko rósł.Opisuję mu moje dzieciństwo, jego dziadków i wszystkie okoliczność jego pojawienia się na świecie.Wierzę, że kiedyś ucieszy się z takiego prezentu, być może dzięki temu będziemy sobie bliżsi, a ja na pewno bedę miała świetną pamiatkę za kilkanascie lat kiedy pamięć zacznie mnie zawodzić;) Poza tym tęsknię...za rodziną, za przyjaciółmi, za wszystkim co zostawiłam.Zdarza mi się płakać jednak nie dlatego, że żałuję swojej decyzji - wiem, że była dobra.Ale oznaczała dla mnie koniec wszystkiego co do tej pory znałam, początek czegoś zupełnie innego co nie zawsze będzie dla mnie przyjazne...ale najważniejsze, że mam tą swoją Rodzinę plus pies:) Moje dziecko zmienia się niemal na moich oczach i wydaje mi się, że nie ma większego szczęścia niż to kiedy się cieszy na mój widok i wyciąga rączki.Nie mogę się doczekać pierwszych słów i kroków.Jak na razie trochę się ze mna wykłóca - proszę go - powiedz mama, a moje Kochanie na to - tata tata tata tata:)Cieszy go kiedy się złoszczę na niby i histeryzuje przy ubieraniu - jest MÓJ:) I jedna rzecz na marginesie - jest coś co mnie niesamowicie wkurza właściwie nawet nie wiem dlaczego - mianowicie dostaję szału kiedy spotykam młodych ludzi, którzy słuchają muzyki z telefonu na cały regulator ile tylko mają mocy w góśnikach - w autobusie, na przystanku, w kolejce w sklepie.Rozumiem, że chcą sobie posłuchać ale żeby wszyscy też koniecznie słyszeli te różne "kurwy" i "pierdolenia" to już rzecz ponad moje sił. Naprawdę dopadł nas aż taki kryzys, że młodzieży polskiej nie stać na słuchawki? Heh, jeszcze nie tak dawno sama sie zaliczałam do polskiej młodzieży a tu proszę... no same powiedzcie czy ja zrzędzę?
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 6 z 6.
No to Wam się życie wywróciło hehe do góry nogami.Przyjaciół znajdziesz nowych a i do starych zawsze mozesz pojechać.Wazne że jesteście szczęśliwi.
Ja tęskniłam tylko na początku teraz juz nie tęsknię.
Hehe mój mały dzis zaczął mówić cos co przypomina tatatatata ale nieświadomie oczywiście.Mój Marcin już zaliczył to piewszego wypowiedzianego SŁOWA.A niech tam ja juz słyszałam pierwsze mama od starszego syna niech on teraz pierwszy usłyszy tata hehe.
No oczywiście zanim skończyłam nacisnełam "komentuj"
Chciałam jeszcze dodać,że mały jest sliczny i ten usmieszek typu "co by tu..." hehehe
my rok temu przeprowadziliśmy się podobnie jak Wy, ze śląska w świętokrzyskie... mąż odrazu znalazł pracę a ja miałam świadczenia z poprzedniej. teraz mała ma 7 miesięcy i zaczynam szukać pracy. na początku było ciężko bo zostawilismy tam wszystko ale powoli doszło do siebie, znamy tu juz kazda uliczke, gdzie mozna fajnie zjesc, u ginekologa poznalam super dziewczyne, wiec przyjaznimy sie, odwiedzamy... ona urodzila 3 miesiące po mnie :) a nasi mężowie bardzo się polubili. nie ma tak zle ;)
a towarzystwo... z kazdym rokiem kazdy powoli bedzie zakładał rodzine, jezdzimy czasem na śląsk ale to juz nie to samo, mamy wiecej obowiazkow ale za to szczesliwych obowiazkow :) pozdrawiam i wszystkiego dobrego ;)