Ważne, że się ułożyło :)
Tak mnie ostatnio wzięło na wspomnienia...
Minął rok i miesiąc od kiedy nasz mały świat odwrócił się do góry nogami.
Od samego początku moja mama rzucała nam kłody pod nogi, ciągle coś jej nie pasowało...
Całotygodniowe kłótnie i wyzywanie mnie i Krystiana... Ile ja dostałam batów od niej za to moje kochanie...
Aż przyszedł dzień, a dokładnie noc, gdy się wkurzyłam... Oj dokładnie ją pamiętam...
A było to tak:
To była środa. Wróciłam ze szkoły, znowu była kłótnia i dostałam w twarz... Wtedy postanowiłam zmienić moje życie....
Wczesnym wieczorem, tak ok.19tej spakowałam się, schowałam torbę starannie do szafy i czekałam... czekałam... Przyszła godzina 2 w nocy.Chciałam normalnie wyjść po cichu drzwiami...Nagle mamusia wstała... Pobiegłam do łazienki pod pretekstem siku. Sciągnęłam buty i kurtkę i wrzuciłam do kosza na pranie. Poszła spać, więc ja wróciłam po ubrania, założyłam je. Krystian wrócił wtedy z pracy, zaparkował samochód gdzieś w ciemnym kącie i przyszedł pod dom... Psy zaczęły szczekać, więc trzeba było akcję przyspieszyć...
Otworzyłam okno, wywaliłam przez nie torbę, musiałam jeszcze przeskoczyć ogrodzenie w ogródku.... I hej... pobiegliśmy. Zawiózł mnie do siebie, cała się trzęsłam, nie przespałam w tamtą noc ani godziny...Rano poszłam do szkoły, wydawało się, że bedzie ok, ale nastepny tydzień mnie bardzo rozczarował... Jej smsy pisane jak w amoku.... Że śpię z teściem....Że mieszkają w melinie...
Przyjechała błagając bym wróciła dopiero po 3 dniach... ale nie wróciłam...
Wbrew jej zdziwieniu uczyłam sie lepiej mając Krystiana przy sobie cały czas, niż mieszkając z rodzicami i teoretycznie mając jakąć tam kontrolę.
Pozbawiłam ją w szkole prawa ogladania moich ocen, bo wkońcu mieszkałam sama. Zdałam maturę :) I git...
Teraz wiem, że to była najlepsza decyzja w moim życiu !!
Rok minął w styczniu. W lutym tamtego roku zaszłam w ciążę, którą z resztą zaplanowaliśmy
A teraz ... tak, tak Bartek to oczko w głowie babuni.... A córeczka jest najukochańsza...