No wreszcie.......
2009-06-22 14:43
Komentarze: 4
Witam was dziewczyny, dawno nie bylo mnie, bo dopiero teraz znalazlam chwilke, aby wyskoczyc do kawiarenki internetowej.. 12.06 pojawila sie moja coreczka Tiffany.... wazyla 3300 i miala 55cm wzrostu i dostala 10 apgara... caly oddzial w szpitalu przyszedl popatrzyc na to jak bedzie wygladalo moje dziecko (byla sensacja). O dziwo porod minal bardzo szybko, bo o 6.40 sie obudzilam juz od skurczy co 7-8 min, ale wody mi nie odeszly, a wiec po godzinie czekania powiedzialam mezowi, ze nie wiem co sie dzieje bo mi sie chce naraz wymiotowac i zrobic kupe (sorki, ale tak bylo). Wtedy on zrozumial co sie dzieje (ja jeszcze nie wierzylam)i zadzwonil po taksowke, jak jechalam w taksowce to sobie myslalam, ze jade za wczesnie i jeszcze mam przed soba 5-6 godz i juz wtedy pomyslalam, ze chyba nie dam rady. No ale na szczescie jak przyjechalam do szpitalu okazalo sie, ze mam prawie pelne rozwarcie i jestem pierwsza w kolejce na porodowke. Rodzilam razem z mezem, faktycznie z mezem, bo ja kucalam i parlam, a on mnie trzymal pod pachy, a polozna lapala dziecko od dolu... moze wydac sie to dziwne, ale to naprawde najwygodniejsza pozycja i ciesze sie, ze moja polozna starala sie aby porod byl przyjemny, no i po kilku parciach juz mialam swoja ksiezniczke. W ogole cala akcja od domu az do trzymania malutkiej w rekach trwala 2.5 godz... ale dla mnie to bylo az zaszybko, bo nie moglam uwierzyc, ze jeszcze 2 godz temu spalam i o niczym nie podejrzewalam az szok normalnie.. No a teraz sie cieszymy soba nawzajem, chociaz czasami marudzi po nocach, ale strasznie ja kochamy..))