Ten piątek albo następny wtorek będzie dla nas bardzo ważnym dniem, bo powitamy na świecie naszą córeczkę. Dzisiaj ostatni dzień niepewności, pani ze szpitala powinna zadzwonić i powiedzieć czy udało się mnie upchnąć na 5-ego na cięcie czy jednak będzie ono 9-ego. Moje przeczucie mówi, że nic z tego i mała na świecie będzie 9-ego. Boje się tego drugiego cięcia jak cholera. Aż wariuje w dzień i po nocach. Strach przed nieznanym był mniejszy niż ten co przeżywam teraz, hehe. Czarne myśli mnie nawiedzają, że coś się nie powiedzie... Musi być dobrze! :) W domu przecież będzie na nas czekał nasz najwspanialszy pierworodny. Już mnie ciekawi jego reakcja na siostrzyczkę. A poza tym to będzie nasza pierwsza taka długa rozłąka. Najdłuższa trwała tylko parę godzin w czasie dnia.
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 4 z 4.
chochlikkk mi też już siada, rzuca mi się na łeb strasznie ;) Powiem Ci, że ja też mam problemy ze snem, a jak na złość w dzień jestem śpiąca, kiedy wieczorem się kłade to usnąć nie mogę paranoja ;D
Migrena... współczuję, nawet sobie nie wyobrażam co to za ból, bo nigdy nie miałam migreny.
Dzięki dziewczyny :) Jakoś to będzie prawda :)
Też czekałam na planowane cięcie, synuś wyczuł moment i zaczął pchać sie na siwat 2 dni wczesniej :) spokojnie, myśl tylko o tym że ujrzysz swoją kruszynke :)