Na Sylwestra 2011 mieliśmy ustaloną datę ślubu...
W grudniu dużo się działo, od początku miesiąca czułam delikatne ruchy maleństwa, coś też jak motylki, a już tak wyraźne kopnięcie z tego co pamiętam było 22 grudnia,gdy siedzialam na fotelu u dentysty wtedy byłam pewna, że to jest to, być może było już coś wcześniej, ale przy pierwszej ciąży trudno okreslić...
Sylwester 2011 był najpiękniejszy w naszym życiu, nasza Kruszynka była świadkiem tego pięknego dnia...
Ale niestety na ponad miesiąc przed ślubem okazało sie, że mam skracającą się szyjkę macicy, mimo brania leków, na szczęście jesteśmy w rękach bardzo dobrego lekarza, więc bylismy spokojni.
Na kilka dni przed ślubem dla bezpieczeństwa lekarz założył mi pessar. Na weselu musiałam się oszczędzać, może nie wywijałam niewiadomo ja tak na parkiecie, ale też troszkę sobie pozwoliłam, wiedziałam, że naszej Kruszynce przy mnie nic nie grozi.