Na szczęscie to tylko tymczasowe, a i na wypłacie się odbije, przeżyjesz :)
Ale fakt - Polskie realia heh, ja pracowałam po 15h dziennie, 5zł/h. Śmieszne godziny i śmieszne pieniądze. Ale wolałam to niż nie mieć kasy i siedzieć na dupie...
Jest już wpółdo 8, a mój mąż dalej w pracy, zwykle już od 17 jest w domu... Kacper śpi, a ja się strasznie nudze. Gdyby Sz. był, to teraz pewnie przeglądali byśmy co ciekawego leci dzić w tv... ale cuż trzeba pracować.
Przez ferie firma, w której pracuje mój mąż dostała duże zlecenie, pomalowanie wewnątrz całej szkoły, tylko że na to mają tylko dwa tygodnie i muszą skończyć zanim dzieci wrócą do szkoły... Przez to muszą robić po 13/14 godzin zamiast 10 jak normalnie, a w soboty 11 zamiast 6.
Poniekąd fajnie bo więcej zarobi, spłacimy troche długów, bo mamy ich dużo, nawet bardzo dużo.
Najbardziej mnie martwią te w ZUSie z czasów kiedy mąż miał firme. Musiał ją załążyć, żeby pojechać do Belgii, był tam dwa razy, ale nie mógł jej zamknąć dopóki nie dostał wypłaty, na którą czekał pół roku... A w tym czasie podatki do ZUSu trzeba płacić, ponad 400 zł miesięcznie. To co mogliśmy to płaciliśmy, ale zostały nam jeszcze niezapłacone 3 miesiące... Na szczęście dzięki tej pracy w ferie zapłacimy tym krwioplicą ;)
Niestety są też minusty tej pracy, Kacper przez dwa tygodnie nie zobaczy taty... Sz. wychodzi o wpółdo 7 jak Kacper jeszcze śpi a wraca ok. 20/21 jak Kacper już śpi...
ale takie są realia życia w polsce....
Na szczęscie to tylko tymczasowe, a i na wypłacie się odbije, przeżyjesz :)
Ale fakt - Polskie realia heh, ja pracowałam po 15h dziennie, 5zł/h. Śmieszne godziny i śmieszne pieniądze. Ale wolałam to niż nie mieć kasy i siedzieć na dupie...
|
i zadaj pierwsze pytanie!