No to się dowiedziałam - jutro o 13.45 obrona. Chyba zejdę w trakcje, dawno się tak nie stresowałam. Nic nie umiem, im więcej się uczę tym moja głowa staje się pustsza. Tragedia. Masakra. Dobrze przynajmniej, że godzina taka a nie późniejsza, Paulina będzie jeszcze w przedszkolu, więc nie muszę dodatkowo załatwiać dla niej opieki. Uff. Żołądek mi się chyba zaraz wykręci na drugą stronę.
Dodatkow stresuję się nieźle, bo dzisia pierwszy raz młoda ma spać w przedszkolu, boję się że jakiś armagedon tam urządzi. Bo ogólnie to nie chce spać w ciągu dnia, ale odkąd zostaje w przedszkolu na 8 godzin to aż się prosi o spanie, jak ją odbieram to ledwo do domu przychodzi, oczy jej się zamykają i o 16.30 pada w łóżeczku jak długa. Dlatego obgdałam z przedszkolanką, że dzisiaj spróbują ją uśpić razem z innymi dziećmi, może się uda, chociaż 12.30 na drzemkę to chyba dla niej za wcześnie... nie chcę, żeby za bardzo weszła przedszkolankom na głowę, żeby zrobiła awanturę i jeszcze nie dała innym dzieciom spać :/ zwłaszcza, że dzisiaj od rana jakaś tak marudna była, o byle co płakała.
No nic to, wracam do nauki, wybaczcie mój chaotyczny sposób pisania, ale jestem w jakimś totalnym amoku, nie wiem co się dookoła dzieje :D byle do jutra, byle do jutra...i będzie z głowy.